piątek, 27 maja 2022

Przystanek CLII: Dwór cierni J. Maas

 

Autor: Sarah J. Maas
Tytuł: Dwór cierni i róż (tom 1)
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 524
Gatunek: Literatura młodzieżowa, fantasy, romans
Tłumacz: Jakub Radzimiński
Ogólna ocena: 6/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie, ale też nie podnieciła <Kocyk siedzi, nie wiedząc, co ze sobą zrobić> 

Źródło: empik.com

Tak, ja dopiero przeszłam przez pierwszy tom tej - uważanej powszechnie - zacnej serii. I powiem, szału nie ma. Owszem, jako fantastyka młodzieżowa może sobą coś zaprezentować i się tego nie wstydzić, w porównaniu do innych, ostatczenie jednak spodziewałam się po niej czegoś w rozmiarze... wow, skoro reklamowana Maas tak zawzięcie, a dostałam w sumie zwykłą opowiastkę kolejnej zakochanej nastolatki. To dość rozczarowujące.

Ale należy przyznać, że przynajmniej główna bohaterka - Feyre - nie wkurza tak porządnie, jak grono flagowych postaci tego typu (patrz: Czerowna królowa na przodzie) i stąd z marszu trzeba przyznac wyższą ocenę. Niemniej, dywagacji na ten temat jest sporo, za to z pozbawieniem motywu wrażliwej dziewicy, idącej na całość dopiero w ostatniej scenie - Feyre jest dziewiętnastolatką, która dobrze wie, czego chce i przynajmniej nie traci czasu na ciągłe rozmyślania, czy "on czuje to samo". Kieruje się raczej własnymi emocjami i to akurat mnie się podobało w tej historii, mimo że na końcu to zdecydowanie gdzieś ulatuje. Feyre co rusz, gdzieś się pcha, co jest tłumaczone nie głupotą, a wielką odwagą... no to już trochę nie hallo. Rzecz jasna każdy zakochuje się wiejskiej dziewczynie, mimo że nie jest nadnaturalną postacią - a to mnie zawsze drażni.

Opowieść zaczyna się od wspomnianej Feyre - biednej dziewczynie, która musi polować w niebezpiecznych lasach, aby wyżywić rodzinę, która przetrwaniem w ogóle się nie zajmuje (trochę taki Kopciuszek się w łączył). Ja wciąż nie wiem, dlaczego Feyre nie ugotowała sobie ich na obiad (Baba Jaga to też baśń), tylko poddawała się raz po raz szczególnie siostrze, ale cóż. Ostatecznie zabija nie tą istotę, co trzeba i ląduje w Prythianie, krainie zamieszkiwanej przez czarodziejskie istoty, a rodzinie wmawia się, że wyjechała do ciotki. Oczywiście jej porywacz zapewnia błogi dobrobyt tym pozostawionym (wtf?!).

Jak można się tego spodziewać, Feyre zdobywa serca wszystkich, mimo braku starań, szczególnie Tamlina, który stanowi bajkową wersję Bestii (z Pięknej i Bestii). Nawet klątwa go wiążąca rozgrywa się na podobnym poziomie. Ostatecznie pozycja ta stanowi więc reeteling, pojawiają się również odwołania do innych baśni, w charakterze zjawiających się a Dworze potworków, jak i scen (Feyre ma np. za zadanie oddzielenia grochu od popiołu w kominku).

Podsumowując: to opowieść z przymrużeniem oka, rzeczywiście dla młodzieży oraz osób lubujących się w baśniach. Jest to historyjka z disney'owską puentą o tym, że miłość może wszystko i łączy wiele serc, pomimo uprzedzeń. Bestia rzecz jasne zakochana pod niebiosa, a Piękna pełna poświęceń i niezrozumiałej formy odwagi, w pewnym momencie robi się to tak ckliwe, że nie da się czytać, aby nie rzygać po drodze tęczą (wiadro obok postawcie). Pomimo pozornych cierni wkoło. Wyobraźnia wielka, pomysł szczodry, ale ostatecznie wszystko schodzi na manowce - to dlatego nie będę sięgać po następny tom. Niemniej, doceniam starania autorki, ponieważ ogarnęła, co jest nie tak na rynku i przynajmniej trochę to naprawiła. Kto wie, może w następnych seriach, które się pojawiły, poprawia resztę? Wietrzę duży potencjał!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz