wtorek, 18 października 2022

Przystanek CLXXXVI: Ja, ocalona Miszczuk

 

Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Tytuł: Ja, ocalona (tom IV)
Cykl: Wiktoria Biankowska, IV tomy
Wydawnictwo: W. A. B.
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 416
Gatunek: Romans, fantastyka
Ogólna ocena: 3/10
Czy wnerwiła Kocyk? No <Kocyk przeciera oczy z niedowierzania> 


Powiem szczerze, że zawsze chciałam przeczytać tą serię, ale że przypadkowo stałam się właścicielką nie pierwszego, a ostatniego tomu, postanowiłam przynajmniej spróbować, czy ten cykl w ogóle jest dla mnie.

No i nie jest.

Żeby nie było - ten tom to tak naprawdę taki dodatek po latach, mimo że w końcu kończy wszystkie sprawy (no i ten, rzecz jasna z happy endem), ale... podobno i tak ma się ukazać następny tom (nie mam pojęcia, o czym niby mógłby być). Nawet mi się wydaje, że pierwszy tom będzie czarująco udany w porówaniu z tym, co przeżyłam, ale... tak naprawdę wydawało mi się, że ta seria jest zupełnie o czymś innym i prezentuje się bardziej dla dorosłego czytelnika.

Z Katarzyną Bereniką Miszczuk już do czynienia miałam i wiem, że jest dość rozchwytywaną autorką, szczególnie za serię "Kwiat paproci", która do tej pory stoi u mnie nietknięta na półce (a już zaczęła się jej nowa kontynuacja). Czytałam m.in. "Ja cię kocham, a ty miau", co w ogóle było jakimś nieporozumieniem, bez logiki, ładu i składu, jedynie kotek był spoko. Także poza Jagą to niestety nie wiem, czemu się ją tak lubi. Na razie jej książki mnie rozczarowują, a nie są punktem do świetnej rozrywki, dlatego pewnie tą Jagę tak odkładam. Zawsze coś dzieje się nie tak, zawsze wkroczy coś infantylnego i roz... wali całą dobrze zapowiadającą się fabułę w gruzy.

Tak na szybko, to akcja powieści dotyczy Wiktorii Biankowskiej, która z powodu wielu zwrotów akcji w poprzednich tomach, została diablicą, potem anielicą, na końcu potępioną, a teraz fajnie byłoby ją ocalić. Spis poszczególnych części prezentuje się następująco:

- Ja, diablica
- Ja, anielica
- Ja, potępiona
- Ja, ocalona

 "Ja, ocalona" dzieje się kilkanaście lat później po wydarzeniach z „Ja, potępiona” i w ogóle pomiędzy tymi tomami czasu trochę zeszło, fani mogli się wykruszyć. Ogólnie w fabule zostaje nawet fajnie zaprezentowane niebo i piekiełko, które wypadają w zasadzie jak ksero Ziemi, z licznymi kawiarenkami, bibliotekami, telewizją, aby było miejsce na romanse i skandale - to takie w zasadzie większe dwory, z których łatwo się przemieszczać (szczególnie podczas balów), aczkolwiek trzeba mieć ze sobą zgodę. Wszystko potraktowane jest ze sporą dozą humoru (np. pani Śmierć puszcza się z amorkiem putto, nałogowym palaczem), sama główna bohaterka zajmuje się poważnym zadaniem polegającym na wyborze miss... anielic. Jakoś to inaczej się nazywało (niby miało to być zwykłe szkolenie anielic), prezentowany jako anielski show z bardzo pustymi gwiazdami. Nawet Lucyfer ma swoje pięć minut (choć z depresją), aczkolwiek zamiłowanie do wsadzania niemal każdego sekretarza w rolę drag queen średnio mi spasowało. Czy to szczególne, że siedzą oni akurat w piekle?

No i te romanse... Trójkącik Wiktorii, w którym tylko lata od jednego faceta do drugiego, bez względu na to, czy należy do nieba czy piekła, oczywiście, każdy należycie przystojny i chcący dobrać się do niej równie mocno. Tym razem jest to "nowa miłość" i "ta stara". I to w sumie główny temat tej książki, mimo że przecież miało być więcej o tym cwanym pomyśle Lucka na koniec świata, ale jasne, piorytety. A ten ich plan, aby zapobiec apokalipsie to jakieś totalne dno... Totalnie nieprzemyślany pomysł, którego nie powinno być. Wszyscy bohaterowie są zajęci wymyślaniem kolejnych sarkastycznych wypowiedzi (lub cmoków i kłótni kochanków na boku), zapominając, że "zapobieganie" nie polega na "przyspieszaniu" i że w którymś momencie trzeba by było chyba powiedzieć "nie" lub "stop".

Podsumowując: nie. Totalnie nie! Może poprzednie tomy są lepsze, mniej infantylne, ale tego konkretnego zupełnie nie polecam. Zdaje sobie jednak sprawę, że to seria dla fanów tej autorki i tych, co by chcieli poznać z przymrużeniem oka dalsze losy Wiktorii. Ponadto ma się ukazać, niestety, dalszy tom, więc... ta historia się nie kończy.



poniedziałek, 17 października 2022

Przystanek CLXXXV: Miasto Żaru DuPrau

 

Autor: Jeanne DuPrau
Tytuł: Miasto Żaru (tom I)
Wydawnictwo: Nowa Baśń
Rok wydania: 2018 (wyd. I w 2004)
Ilość stron: 317
Gatunek: Fantastyka, literatura młodzieżowa
Tłumacz: Adrian Tomczyk
Ogólna ocena: 6/10
Czy wnerwiła Kocyk? <Kocyk zachowuje jesienny spokój, popijając herbatkę i spoglądając w okno, nieco niestety posmarkując, bo byliśmy wczoraj na grzybach i zmarzł > 

Źródło: mayfleetharrow.weebly.com/gallery


Pomyślałam sobie, że może w końcu należy tą książkę rzucić na tapetę. To pierwszy tom cyklu "Kroniki Żaru", ale z jakiegoś powodu na polski rynek przetłumaczono do tej pory jedynie pierwszy tom (całość liczy 4 części). To dość wdzięczna lektura, wbrew pozorom sporo osób ją zna, tylko czekając na dalsze tomy pewnie straciło nadzieję. Mało kto pamięta, że została nawet sfilmowana - w 2008 roku jako "Miasto cienia", rozgrywające się w mieście Ember (tłumaczone w książkach jako "Żar"). Wszystko wskazuje więc na to, że co poniektórzy zapewne coś sobie przypomną, z dawnej lektury lub seansu.

Akcja dzieje się w świecie podziemnych, w zasadzie postapokaliptycznym - aby przeżyć, ludzie przenieśli się tam, ponieważ na Ziemi nie dało się już żyć z powodu zanieczyszczeń. Obecne pokolenia nie wiedzą już, jak wygląda słońce i że w ogóle ono istniało. Wszyscy mieszkają pod Ziemią w mieście Żar (Ember), zasilanemu w elektryczność dzięki tajemniczemu generatorowi. Niestety, nie wszystko trwa wiecznie - coraz częściej pojawiają się przerwy w dostawie prądu, światła gasną w całym mieście. Burmistrz uspokaja, jednak para nastolatków odkrywa, że jest się czym martwić i że należy działać dość szybko.

Postapokaliptyczny świat podziemny społeczności podzielony jest na frakcje, jakie muszą spełnić ich członkowie, aby być pełnoprawnymi obywatelami miasta. Fabuła książki zaczyna się właśnie od tego cyklu dla głównych bohaterów - Lina i Doon, nie tacy znów najlepsi przyjaciele (w zasadzie w ogóle) losują zawody, które będą wykonywać już na zawsze w tym mieście. Lina jest zdruzgotana swoim wybranym odgórnie losem, jednak z opresji ratuje ją Doon, zamieniając się karteczkami. Od tej pory oboje zdobędą świetne pozycje, aby zacząć działać w kwestii upadającego miasta oraz tajemnicy skrywanej przez burmistrza.

Należy zaznaczyć, że to młodzieżówka, jakich obecnie jest całkiem sporo na polskim rynku, dlatego wątpię, by ją jeszcze ktoś odkopał. Ma jednak ona swoich zwolenników, w końcu akcja rozgrywa się całkiem sprawnie i jest dość aktualna nawet dzisiaj, mimo że nie aż tak skomplikowana. Nastolatkowie zmierzają do odkrycia całej historii Żaru i planu ewakuacyjnego (oraz jego odtworzenia), czemu sprzeciwiają się (w większości) dorośli, którym dobrze jest tak, jak teraz, nawet jeśli coraz wyraźniej grozi im życie w ciemności. Szybko okazuje się, jak łatwo przerzucać rozwiązywanie problemów na kolejny dzień lub dalsze pokolenia, jak władza deprawuje, nie martwiąc się o konsekwencje, tylko chwilowe przyjemności kosztem głodującego społeczeństwa. Jakby nie było, wszystkie zarysowane w niej kwestie są bardzo aktualne - zarówno wspominając o rosnącym zanieczyszczeniu Ziemi, jak i mało czystych intencjach władzy, obojętnie w jakim państwie byśmy nie byli.

Podsumowując: niestety, nam nikt nie podarował planu ewakuacyjnego, jak to się zadziało w przypadku twórców miasta Żar, jednak uważam, że dobrze byłoby znać tę książkę. Skierowana jest jednak do młodzieży, niektóre rozwiązania są dlatego dość infantylne (szczególnie ten plan ewakuacyjny i chowanie go w szafie) i uważam, że starsi czytelnicy mogą się przy niej zanudzić - po prostu wiele motywów w niej zawartych jest obecnie bardzo powtarzana, niemniej to przyjemna lektura i aktualna w kontekście obecnych problemów. Ponadto istnieje możliwość przeczytania jej, a potem porównania z filmem, który został zekranizowany dużo lepiej niż te od Netflixa (zakończenie zgodne z książką, yay!). Uważam, że ta lektura nikogo nie skrzywdzi.



piątek, 7 października 2022

Przystanek CLXXXIV: Bazyl i Licho Kisiel

 

Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Bazyl i Licho
Wydawnictwo: Miętówka
Rok wydania: 2022
Ilość stron: 160
Gatunek: Literatura dziecięca, fantastyka słowiańska
Ogólna ocena: 9/10
Czy wnerwiła Kocyk? <Kocyk siedzi w chmurach> 



Shit.... No i przesadziłam... Ile mnie to nie było? Za długo... Wybaczcie. Najpierw choroba, potem deadline'y i kolejne zlecenia. Czasami plany mocno kopią mnie po dolnej części pleców, także usiedzieć jest trudno. Mam nadzieję, że tak dużych przerw już nie przeprowadzę.

No dobra, świętowałam za bardzo.

A jednak coś się w międzyczasie przeczytało. Być może dziwi seria dziecięca na tapecie, jednak jest to ciąg dalszy przygód całkiem innego cyklu tej pani. Przy okazji Kisiel opisywałam już wiele razy w poprzednich recenzjach jak należy czytać jej pozycje, co nie jest wcale takie proste, ponieważ jej książki nie występują w oznaczonej kolejności (można się więc zdziwić). Tym razem postać Bazylka z "Oczów urocznych" została połączona z postacią Licha pochodzącą... ze zbyt wielu części (najpierw "Dożywotników", teraz z dziecięcych przygód Licha "Małe Licho i..."). Zakładam, że to ulubiony bohater. Ja tam wolę jednak Bazylka... 

I mimo wszystko nie wynudziałam się przy tej książce, poczułam jednak wyraźny niedosyt. Po pierwsze super, Kisiel zaczęła pisać dla kolejnego wydawnictwa (Miętówka), a z drugiej... jest to naprawdę krótka książka. I ja rozumiem, że to dla dzieci, że trochę jest więcej obrazków, że czego ja oczekuję w ogóle od życia i dzisiejszej literatury, ale... niedosyt wystąpił w formie wszechobecnej. Mimo wszystko trudno mi było patrzeć na tę pozycję inaczej niż na zbiór opowiadań (bo taki faktycznie jest - nie "przygody Bazyla i Licha", jakby mogła zwiastować to okładka, ale ich osobne historie) i to wątków powstałych nie na potrzeby czytelnicze, a tak, ponieważ na zbycie było kilka historii i wypadałoby je gdzieś wydać. Są króciótkie, o Bazylu jak najmniej, nawet jego Oda pojawia się na sekundę. Opowiadania Licha tak naprawdę mogły się wcisnąć w poprzednie (lub nastepne) części serii przygód Licha (szczególnie ze świętami). Nawet pory roku są tam wyjątkowo pogmatwane - gdyby je połączyć, to może wypadłaby jakaś bardziej spójna forma. Obecnie to po prostu zbiór przypadkowych historii.

Będę konsekwentna i jak na antologię przystało, spiszę tytuły ośmiu opowiadań:
- Gilaj czorta!
- Licho świętuje wiosnę
- Czort zwodzony
- Kiedy Licho nie śpi
- Dziw nad dziwy
- Nuuudaaa
- Bazyl ma katar
- Licho robi święta

Trudno mi tym razem wytypować najlepsze (pfff, na pewno te z Bazylem), w zasadzie są dość wyważone w ocenie. Pojawia się bardzo wiele odniesień do postaci z mitologii słowiańskiej, a które na końcu zawarte są w słowniku wraz z rysunkami - to na pewno plus tej książki. Jest tam dziw, chowaniec, domownik, błędne ogniki, rusałki, poza tym oczywiście anioł (Licho) i czort (Bazyl) i inne, w większości te z wiedzy podstawowej każdego słowiańskiego Bestiariusza (opowiadałam o nich wcześniej). Osobiście bardzo polubiłam mało wielkanocnego i zwodniczego Jaroszka, strasznie urocza postać (mimo wszystko to królik), mam nadzieję, że on już zostanie i też się kiedyś rozwinie. I żeby nie było - uważam, że to naprawdę dobre opowiadania, wciąż kocham Kisiel, stąd zresztą nie mogłam dać niższej oceny od zamierzonej, mimo mojego wielkiego rozczarowania, ale żesz kurczęta... Mam nadzieję, że przynajmniej w przyszłości powstanie coś wreszcie porządnego o Bazylku, bo stracić taką niewykorzystaną w potencjale postać - to istny grzech!

Także powtórzę: odczuwam baaaardzo duży niedosyt. Dziecko odczuwałoby jeszcze większy, zaznaczam. W sumie to bardzo ciekawe, jak z fantastyki bardziej dla dorosłych postaci te wylądowały w literaturze typowo dziecięcej... Może nie wyszło to z intencji autora, a odbiorców, ale tego nie wiem. Jak widać na przykładzie mojej osoby: jeśli lektura dla dorosłych, to dla fanów twórczości Kisiel lub poszczególnych postaci, które chciałyby poznać dalsze losy ulubionych bohaterów. Jeśli ktoś tej autorki nie zna, to zachęcam do wcześniejszych recenzji, na pewno coś się wybierze ("Dożywotnicy" lub przynajmniej "Oczy uroczne" na bank). A tak? Rzeczywiście przeznaczona lektura dla dzieci, dobry prezent. Ta szczególnie pozycja przyda się dla tych, którzy rozpoczynają przygodę z mitologią słowiańską (aby w dorosłym życiu mieć idealny wstęp do Sapkowskiego, hehe). Na pewno nie jest to czas stracony, także warto pomyśleć o tej lekturze.