czwartek, 18 stycznia 2024

Przystanek CXCII: Świąteczne życzenie Cole

Autor: Courtney Cole
Tytuł: Świąteczne życzenie
Wydawnictwo: Lekkie
Tłumacz: Helena Komar
Rok wydania: 2023
Ilość stron: 352
Gatunek: romans
Ogólna ocena: 7/10
Czy wnerwiła Kocyk? Świąteczny klimat, gwiazki, choinka, bombki do zamienienia na miazgę... Jak ktokolwiek ma się przy tym wnerwiać?



Świąteczne klimaty wzięły i mnie - tyle słyszałam od znajomych, że na święta czyta się świąteczne książki, że sama potraktowałam to na poważnie. Tym razem wybrałam książkę autorki, która już ma na swoim koncie parę pozycji, do tego równie świątecznych tj. Świąteczna sukienka, Dom na święta. Podobają mi się ludzie, którzy znajdują swoją niszę i się w niej realizują, także odnajduję to na wielki plus.

Nie ma co się dalej roztkliwiać nad aurą. Tej pozycji nie przeżyłabym, przerabiając ją np. latem, ale muszę powiedzieć, że jest jednak coś w tym, że takie książki faktycznie sprawdzają się w święta. Choinka skrzy się światłem wielobarwnych lampeczek, obok talerzyka z pierniczkami wesoło tańczą płomienie świeczek zapachowych, w powietrzu unosi się zapach świerku zerwanego na wieńce, a w tle połyskuje jeszcze słaby odór karpia. Żartowałam, ja karpia bardzo lubię! Nie mogłam się jednak powstrzymać... W każdym razie przy takiej scenerii nawet nazbyt naiwne lektury dochodzą do skutku i żaden Kocyk nie jest wtedy poszkodowany.

Historia jest banalna i rozgrywa się na planie tych wszystkich filmików świątecznych, o których bardzo szybko się zapomina. Tutaj jest podobnie zresztą... Ale nazwa wydawnictwa zobowiązuje (Lekkie), wiadomo, na co czytelnik się pisze. Właśnie, a propos wydawcy - ewidentnym plusem jest dopracowany język, ciekawe opisy i porównania, dobre tłumaczenie i doprecyzowanie treści. W całej książce nie znalazłam ani jednego błędu, a zwykle nie przykładając się znajduje co najmniej pięć! Właśnie dlatego nie skreślam tego wydawnictwa i będę poszukiwać innych książek ich druku. Polecam to pozostałym.

Banalna historia dotyczy pewnego małżeństwa spełnionego zawodowo, ale z poczuciem, że ich miłość się skończyła. Że w ogóle teraz to tylko się rozstać. Na szczęście jest okres świąteczny, więc dzieje się magia i bum! Para przechodzi do świata alternatywnego i poznaje się jeszcze raz, na nowo rozkwita uczucie i w ogóle sprawiają, że świat wokół nich zostaje naprawiony. Do tego Nowy York zimową porą, co może pójść nie tak?

SPOILER: Noel i Jonah, bo tak się nazywa flagowa para, trafiają za pomocą ogromnego psa, którego btw. są właścicielem, do sklepu z antykami, a tam - na ekscentrycznego właściciela o magicznych właściwościach i niebezpiecznej tendencji do zostania pisarzem. On daje im czarodziejski przedmiot, w nocy wypowiadają niechcący życzenie, a rano budzą się w zupełnie innych łóżkach, odseparowani od siebie i w ogóle niepamiętający, że byli razem wcześniej. Dalej historia polega na tym, by sobie tą bliskość stworzyć, poznać się od początku. Cała draka ma na celu zrozumienie, że skupienie się na swoich problemach i rozwinięciu kariery zawodowej, a nie wiązania się z kimś na stałe od razu po studiach nie spowoduje, że będziemy szczęśliwi. Może potrzebujemy realizacji w miłości i w pracy, a nie skupienia się wyłącznie na jednej ścieżce. Ale to mnie się tak wydaje po lekturze, każdy może mieć inne odczucia.

Autor nie bawił się w tuszowanie historii alternatywnej i tutaj wiele jest wątków typu "ale jak to się nie znacie, chodziliście przecież do tej samej klasy!", bardzo lekko wspomniane i rzadko, co bardzo mi się podobało. Były po prostu zgrzyty w wersjach równoległych i autor stwierdził - a, walić to, będą! Bardzo dobry pomysł. Dzięki temu nie było tu sytuacji, których nie dało się wytłumaczyć. Z wkurzających rzeczy to dla mnie był pies Elliot. W sumie może to dlatego, że bardziej lubię słodkie puchate stworzonka, a nie ogromne, śliniące się bydlęta. Wiele razy zamiast błogiego uśmiechu na twarzy, miałam niesmak. Ale z drugiej strony wiem, że pewnie gdybym miała przed sobą taką bestię, to bym jej też nie wyrzuciła i jakoś pokochała. Także - mam tu mieszane odczucia, raczej nie spowodowane złymi opisami. Bo jakby można było lepiej opisać taką relację?

Kto wie, może można.

Koniec końców - przeżyłam, dobrnęłam do końca z ciekawości. Jako lektura świąteczna, to uważam tą książkę za sprawdzoną. Podobała mi się oprawa korektorska i redakcyjna, dobre i porządne opisy, normalne relacje międzyludzkie, rozwijające się uczucie. Finał historii kończy się wielką pompą, wszystkim wreszcie zaczyna się układać, problemy znikają, nawet właściciel sklepu z antykami wydaje swoją upragnioną książkę. Amerykański sen, ale może tego właśnie trzeba w święta.

Lub okresie zimowym.