czwartek, 3 listopada 2022

Przystanek CLXXXVII: Wegańskie słodycze Gawrońska

 

Autor: Karolina Gawrońska
Tytuł: Wegańskie słodycze
Wydawnictwo: Buchmann
Rok wydania: 2021 (I wyd. 2018)
Ilość stron: 160
Gatunek: przepisy
Ogólna ocena: 10/10
Czy wnerwiła Kocyk? Spokojnie, nie jest tak źle <uspokajający Kocyk to rzadki widok> 



A tak sobie pomyślałam... Może dzisiaj coś w końcu od kuchni? Ostatnio trochę przystopowałam z regularnymi podpaleniami tej części mieszkania, znaczy tym gotowaniem i pieczeniem, ale parę książek z przepisami (oraz stron internetowych) zdążyłam już sprawdzić. Cóż, zaczynajmy.

Zacznę od słodyczy, ponieważ zbliżają się święta i coś takiego do podgryzania się nam przyda. Można zabłysnąć też w towarzystwie dzięki niej, jeżeli w naszym otoczeniu znajdują się osoby na specjalnej diecie.  Po pierwsze należy sprostować, że przepisy zawarte w tej książce dotycząc kuchni wegańskiej, jak to zapodaje tytuł (czyli bez substancji pochodzenia zwierzęcego, tzn. bez jajek, mleka krowiego, masła), ale również - bezglutenowa. To ważne, ponieważ zostało zapisane małym druczkiem poniżej, a przecież wiele jest już takich osób, które nie dość, że są weganami, to jeszcze żyją bez glutenu, czyli mąki przennej (w tym chleb, makarony). Taką pozycję trafić to trzeba mieć szczęście. Akurat sama borykam się z problemem nietolerancji na gluten, mleko i jaja, więc ta książka porwała mnie do kuchni, aż się kurczę kurzyło. Dawniej nie miałam takich problemów, a na stare lata przyszło mi kompletnie zmieniać przyzwyczajenia kulinarne, zbierać nowe przepisy i uczyć się nowych połączeń. Kto ma podobnie ten wie, że podobne pozycje trudno jest znaleźć.... Jeśli to wy, pozapodawajcie mi tytułami (albo sprawdzonymi przepisami, stronami, co tam macie pod ręką), chętnie się z nimi zapoznam.

Dlaczego tej książce daję 10/10? Po pierwsze z powodu bezbłędności przepisów. Składniki są proste, nie trzeba zamawiać przez internet jakiś tajemnych substancji lub wyszukiwać, jakie są zamienniki. Porcje też są wystarczające (mniej więcej na dwa-trzy dni dla jednej osoby pełne szczęścia i kalorii). Taką przepisową porcję można nawet zabrać do znajomych, wszyscy dadzą radę skosztować. Zdarzają się dłuższe przepisy, ale zwykle mają gdzieś po 5 składników. I zawsze wypadają świetnie! A gdy coś zamieniałam lub eliminowałam, dzięki wprowadzeniu potrafiłam tak poprowadzić sytuację, że wyszło dobrze. Z uwag: warto przeczytać wstęp. Tam autorka mówi, jakie substancje można czym zastąpić oraz wyjaśnia niektóre skróty myślowe (np. opisana jest tam szczegółowo czynność robienia polewy czekoladowej, co potem pomija się przy przepisach). Bez tej wiedzy można się przejechać.

Ta książka jest super z jeszcze jednego powodu, szczególnie gdy macie dzieci: główna kanwa tej powieści dotyczy przepisów na znane słodycze typu Pieguski, Bueno, Oreo (to jest naprawdę świetne!) itp., a prócz tego przepisy na zimno (lody) oraz cukierki (m.in. lizaki) lub kremy, desery (podział na główne rozdziały). Dzięki temu nie trzeba rezygnować z pospolitych słodyczy, tylko zrobić je w domu. Niestety, nie znajdziemy tutaj przepisów na ciasta, ale cóż, to zastrzega już sam tytuł. W każdym razie jeśli zostało wydane coś jeszcze od tej autorki, to ja chętnie spróbuję! 

 Podsumowując: zdecydowanie tak! Oczywiście, ta książka przyda się osobom o specjalnych zapotrzebowaniach (wegańskich, bezglutenowych, bezlaktozowych... w ogóle takich "bez") lub stosujących zbilansowaną dietę. Również cukier zastępowany jest przez ksylitol (ale można zrobić odwrotnie). Nie znajdzie się w niej typowych przepisów, raczej przekąski (w końcu słodycze). Z minusów - w kuchni nie raz już obsmarowałam tą książkę czymkolwiek (a raczej: "wszystkolwiek"), ponieważ jej format należy do szybkoskładających się, a więc obkładam ją strategicznie zawsze tysiącami przedmiotów, a i tak mi się zamknie w decydującym momencie. Oraz przyznaję, że mało tych przepisów... mimo że takie idealne.