wtorek, 19 listopada 2019

Przystanek LXX: Miasto w zieleni Kańtoch


Autor: Anna Kańtoch
Tytuł: Miasto w zieleni i błękicie
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2004
Ilość stron: 368
Gatunek: Fantastyka, science fiction, kryminał
Ogólna ocena: 8/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie, Kocyk może z tym żyć <zapada w pośniadaniową drzemkę> 

Źródło: taniaksiazka.pl

Pomyślałam, że może dość brutalnie potraktowałam wczorajszą wersję Kańtoch, mimo że ja i brutalność to byłoby coś nowego. W każdym razie warto odwołać się do tej książki, którą omówię ponieżej, a na pewno będzie bardziej przyjemnie niż po lekturze "13 anioł". "Miasto w zieleni i błękicie" to debiut autorki (nie licząc opowiadań), a na debiuty patrzymy trochę z innej strony - co zapowiada sobą ta autorka, co podaruje nam w przyszłości, jakie owoce ze sobą niesie? Teoretycznie odpowiedzi już znamy, możemy więc stwierdzić, czy Kańtoch się rozwija, czy też wręcz przeciwnie.

 

Rzecz jasna przy tej powieści zaskoczyła mnie okładka, dość nietypowa jak na Fabrykę Słów, przynajmniej w mojej opinii. Obraz na niej nie jest idealny, a jednak ma coś w sobie specyficznego, przyciagającego. Pasuje do "Miasta w zieleni i błękicie".

 

A czy treść pasuje do mojego gustu? Wspomniałam już, że owszem. To znowu fantastyka z wątkami kryminalnymi, a raczej kryminał na tle fantastyki. Tym razem dotykamy problemów akceptacji społecznej i oczywistych nieprzyjemności z rąk seryjnego psychopaty. Do tego magia, konflikty religijne, walka o władzę i małe miasteczko. Jeszcze w 2004 roku to była zupełna nowość na rynku wydawniczym, dzisiaj to już nie jest taki świeży temat, a jednak wciąż ma w sobie wyraźnie to coś.

 

Główna bohaterką książki jest Melisandra, która... utonęła w morzu w wieku trzynastu lat. Nie jest to jednak opowieść zmarłej dziewczyny, bowiem bóg Djerva przywrócił ją łaskawie do życia. Z tego również powodu dziewczyna trafia na wychowanie do magów, bo tak nakazuje ojcu wdzięczność bogu. A jednak jest to jeszcze jeden punkt, przez który Melisandra jako osoba wywodząca się z pogranicza dwóch kultur jest wyobcowana bardziej niż to możliwe - przestaje należeć do obu światów, co uwidacznia się jeszcze bardziej, gdy po zakończonej nauce postanawia wrócic do domu. Ponadto jej charakter również nie służy zjednywaniu dobie ludzi. Prawdę mówiąc dziw, że podczas pierwszych stron fabuły nikt nie próbuje jej dźgnąć sztyletem.

 

Poznajemy dość dokładnie życie Melisandry, ale także jej detektywistyczną drogę, podczas której próbuje odkryć, kto stoi za morderstwami z magicznym wątkiem - pamięć zmarłych zostaje wyczyszczona, aby żaden mag nie mógł ustalić tożsamości sprawcy. To rzecz jasna sprawia, że Melisandra oraz inni władający magią zostają podejrzanymi, w świecie, w którym magowie już od dawna są piętnowani. A mieszkańcy miasteczka do cierpliwych i wyrozumiałych nie należą...
 
Prócz więc magicznych wątków fantastyki pojawiają się tak dobrze znane z historii - chrześcijaństwo, spory religijne, szlacheckie elity, ciągła walka o władzę, miasteczko wciągnięte w wir wydarzeń. Podział ludu na Północ i Południe, tubylców i najeźdźców oraz napięcia między nimi, kolejne problemy na tle akceptacji. Ot, jak to w realu. Co przyciąga w samej fabule, to niewątpliwie styl i język samej autorki, tutaj pozbawiony ćwiekowskich zapędów, które ujawniały się w "13 aniele", stonowana akcja na wzór starodawnej baśni oraz ciekawy projekt świata przedstawionego, bogatego w bogów, czarownice itd., do tego pomysł z wskrzeszaniem, życiem pozagrobowym, ingerencją demonów, bogów. W sumie sam pomysł na maga-zabójcę jest już interesujący. Taki powiew świeżości niczym z reklamy środków czyszczących.

 

Podsumowując: dla mnie jak najbardziej na tak. Widać, że jest to książka bardzo oryginalna,  przemyślana, nie przesiąknięta wpływami żadnych znanych autorów. To Kańtoch w najczystrzej postaci - jeszcze trochę zielona jak to tytułowe miasto, jeszcze niedoświadczona, ale już z wyraźnymi tendencjami, które będziemy odkrywać przy dalszych jej książkach. Zdecydowanie dla fanów fantastyki, a i coś dla kryminałolubców się znajdzie. Dla tych, co nie lubią kopii.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz