poniedziałek, 18 listopada 2019

Przystanek LXIX: 13 anioł Kańtoch


Autor: Anna Kańtoch
Tytuł: 13 anioł
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 456
Gatunek: Fantastyka, science fiction, kryminał
Ogólna ocena: 6/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie, Kocyk na razie spokojny <patrzy w okno i myśli, czy brać parasolkę, czy nie> 


Polska fantastyka przeżywała już swoje wzlory i upadki, ale jeśli oceniać ją w porównaniu do tworów innych krajów, to ten gatunek wypada naprawdę nieźle, słowem: jest się czym chwalić. Mamy bowiem Ćwieka, Schmidta, Pilipiuka, Grzędowicza.... Ale! Co z bardziej kobiecą fantastyką?
Wtedy należy zacząć od nazwiska Kańtoch. Na żywo jest dość... specyficzną osoba, nieco introwertyczną, w zasadzie lepiej się ją czyta niż ogląda (mimo że to ładna kobieta). Wsławiła się serią o Diable, ja ją pamiętam w pierwszej jeszcze powieści "Miasto w zieleni i błękicie", która zrobiła na mnie spore wrażenie. Warto wspomnieć, że autorka pięciokrotnie już zdobyła nagrodę im. Janusza A. Zajdla, co o czymś świadczy, mimo że nie zawsze sięga po nurt fantastyczny - jej prawdziwą domeną jest jednak kryminalistyka.
Niestety, o ile naprawdę podziwiam tę autorkę, stąd musiałam napisać powyżej coś pozytywnego, to na "13 aniele" kompletnie się zawiodłam. Jest ona dedykowana Jakubowi Ćwiekowi, ja nawet poszłabym dalej - jest nie tyle ukłonem w jego stronę, ile kopią. Kańtoch zatraciła tutaj całą swoją oryginalność i starała się skopiować swojego kolegę po fachu, co nie wyszło tak źle - książkę czyta się przyjemnie - ale podczas lektury kilka razy sprawdzałam, czy to na pewno Kańtoch. Żarty wyglądały na typowo ćwiekowskie, postawy wobec seksu również, to najczęściej mnie myliło. To nie powinno się zdarzyć przy tej autorce, szczególnie że jej kobiece aspekty, tak ważne w twórczości, po prostu wyparowały, jakby ona naprawdę tego nie napisała. Wciąż mam mieszane uczucia.
Kańtoch słynie z tego, że w swojej twórczości miesza kryminalne wątki z fantastyką. W "13 aniele" mamy parę detektywów i zagadkę do rozwiązania (plus zagładę do ominięcia), jednak cała rzecz dzieje się w świecie fantastycznym z różnymi fanastycznymi postaciami (istoty magiczne,  aniołowie, elfy, kobieta w ciele dziecka itp.), które odgrodzone są od zwykłych ludzi granicą-rzeką. Przekroczenie jej powoduje śmierć równo po 3 minutach, ale ktoś wpadł na pomysł, że można by obejść tę nieprzyjemną konsekwencję, budując na rzecę miasto Getteim, więc od tej pory magia i technologia uległy pomieszaniu. Nie na długo - do syna założyciela miasta przychodzą aniołowie obwieszczając, że Getteim powstało nielegalnie i ulegnie zagładzie. Jedynym ratunkiem w tej sytuacji może być tylko tytułowy trzynasty anioł. To dlatego do akcji powołana zostaje para detektywów, by ratować sytuację i znaleźć kogo trzeba.
Można zarysować fabułę? Można. A z opisu na okładce nic nie wynika, prócz chaosu, co bardzo mnie odstraszało (no ale to Kańtoch, powiedziała podświadomość, źle nie może być). W rzeczywistości fabuła tak skomplikowana nie jest. Autorka wykreowała przepiękny świat, w którym można by się pokusić o kolejną powieść, więc z początku czytelnik wszystkim się zachwyca, potem w zasadzie to zwykły kryminał, a zakończenie nie takie znowu niezwykłe. Mamy też delikatny wątek romansowy.
Podsumowując: jeśli ktoś jeszcze nie zetknął się z twórczością Kańtoch, warto zabrać się za inne jej książki, a "13 anioła" zostawić sobie na kiedy indziej. Jeśli ktoś uwielbia Ćwieka, może sobie porównać tę książkę z jego twórczością, pobawić się w wyszukiwanie podobieństw i różnic. A co z resztą? Pozycja ta nie jest taka zła, więc jeśli już macie okazję, można ją przeczytać, jest to jednak lekturka na jeden wieczór (trochę dłuższy, w końcu ponad 400 stron), ale długo nie zostaje w głowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz