środa, 21 września 2022

Przystanek CLXXXII: Berło ziemi Gaughen

 

Autor: A.C. Gaughen
Tytuł: Berło ziemi (tom I)
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 380
Gatunek: Fantastyka
Tłumacz: Emilia Skowrońska
Ogólna ocena: 8/10
Czy wnerwiła Kocyk? Kocyk tym razem zaciekawiony, właśnie poszedł dorobić herbaty 



Tym razem coś z fantastyki. "Berło ziemi" stanowi pierwszy tom serii "Żywioły" (na razie są dwa) i jeśli normalnie miałabym wiele zastrzeżeń, to tu akurat żadne z nich nie wpłynęło jakoś druzgocąco na ocenę końcową tej pozycji. Może jeszcze taka uwaga, że to jedyny cykl tej autorki, który został przetłumaczony w Polsce.

Z fantastyką bawiłam się bardzo dawno temu i jedyne co pozostało mi w pamięci po tych nieprzespanych nocach, to te grube tomiska, którymi można niekiedy zabić, a jednak mimo tej niewątpliwej zalety w obecnych czasach, bardzo niewygodne w transporcie miejskim, bo to to zbyt ciężkie, nieporęczne i często zamykające się w nieodpowiedniej chwili bez zakładki. Kiedyś wsadziłam do jednej z nich skasowany bilet i uwierzcie, zły to pomysł, gdy trzeba kartkować, aby okazać go konduktorowi.

Ale do rzeczy. Książka opowiada o Shalii, która poświęca się dla rodu i żeni się z nieznaną jej osobą, by zakończyć toczącą się od lat wyniszczającą wojnę. Jej rodzina koczuje na pustynii, ale dobrze sobie radzą, mają także mocno rozwinięte wierzenia i życie kulturowe (co zostaje zobrazowane na przykładzie ślubu), rodzina jest mocno zżyta. A ten mąż, Calix... cóż, to prawdziwy mieszczuch, ma za sobą ciężkie dzieciństwo, które ucharakteryzowało go na całe życie, jednak jest to też sposób, aby wszyscy pobłażali w skutkach jego czynów, szczególnie rodzeństwo, uważane przez społeczeństwo za bogów. Za to jego brat - istne ciacho. Trochę wiadomo, jak ta fabuła się skończy, niemniej ciekawie jest ją obserwować, także przez wątki poboczne.

Jednym z takich wątków jest magia, bardzo ciekawie zaprezentowana. W końcu cykl nosi tytuł "Żywioły" - a więc chodzi tu o nie. Niektórzy ludzie mogą kontrolować ziemię, inni powietrze, ogień lub wodę, co może się objawić w różnym wieku. Bardzo ważnym czynnikiem jest sama natura, której najbliższe źródło może obdarzyć mocą daną osobę. Nie ma mowy o przekazywaniu jej w genach. Jest jedno "ale" - o ile ludzie z pustyni nie mają do niej żadnych wątów, o tyle Kraina Kości z Calixem na czele ma ich od groma. Jego nienawiść jest wręcz irracjonalna, oczywiście częściowo także przez kobietę, dlatego z zasady nie ufa nikomu. Oczywiście, twist historii jest taki, że Shalia nagle odkrywa, że ma moc nad ziemią.

To książka pisana przez kobietę i z mocnym uwzględnieniem damskich ról w jej toku. Dowiadujemy się więc jak wygląda społeczność państwa Calixa, w którym kobiety nie mogą pracować, przez co głodują. Mamy opis prób królowej, którą staje się Shalia, na wprowadzenie jakichkolwiek zmian, w państwie wręcz mizoginistycznym, gdzie kobieta ma tylko ładnie się prezentować i rodzić dzieci (w zasadzie nagonka na nasze przeszłe epoki). W sumie sama musi zmagać się z dołującą winą, że miesiąc po ślubie nie jest jeszcze w ciąży (hańba jej) oraz z ciągłymi zmianami nastroju nadpobudliwego i porywczego męża. Także kwestia seksu niedoświadczonej dziewczyny jest tu poruszana i to dość często, ale nie w prostacki sposób, bez typowych płaskich scen wyjętych z przeciętych romansów. A to też ogromny plus.

Sama postać Calixa jest ciekawa. Z jednej strony to ewidentny buc, który ma nieźle potargane pod kopułą, który zabija bez ostrzeżenia i często powodu, a mimo to potrafi być cierpliwy w stosunku do pierwszej nocy poślubnej z Shalią i rodzeństwo go kocha, broniąc w każdej sytuacji - najwyraźniej z jakiegoś poważnego powodu. Same wymogi społeczeństwa i wychowania nie ułatwiają także sprawy, składając się na większy obraz, może nie od razu psychologiczny, ale przynajmniej na wiele wątpliwości i niedopowiedzeń, dzięki czemu nie wyszystko jest jasne do oceny. Chociaż na końcu [SPOILER] posyła całą rodzinkę w powietrze, więc... no, tego, czasem jasne jest. Calix zdaje się nie posiadać żadnej empatii czy pokładów współczucia, a wszelkie zachowania wskazujące niby na posiadanie pozytywnych uczuć udaje lub stara się naśladować. Ponadto książka obrazuje również, dokąd może prowadzić podarowanie władzy takiej spaczonej jednostce. Calix bowiem obala kolejne granice, torturuje i zabija bez mrugnięcia okiem, kieruje psychopatycznymi badaniami (opartymi na wnikliwej obserwacji, co kto lubi, a czego nienawidzi) nad wyniszczeniem Żywiołów z jednej strony i nad tworzeniem nowych (tak, wtf, wiem, ale to przecież psychopata) na swoich laboratoryjnych zasadach. Tym doświadczeniom poddaje również jedno z rodzeństwa, najbliższą mu osobę, więc jest grubo.

Poruszyłam wyłącznie niektóre wątki, wszystkich jest tu naprawdę sporo. Obecny jest także motyw wojny, rozumianej zupełnie odmienne przez wszystkie państwa, frakcje, rasy, a nawet płci. Nie wiem, do której zaliczyć psychopatów... Podejrzewam, że w następnym tomie rozwinięty zostanie także temat magii, ostatecznie jedno z głównych źródeł, które być może prezentuje tę moc, zostało zniszczone, a jego opiekunka ma naprawdę pod górkę. Także wszystko się może zdarzyć, ale wiadomo, pewnie Shalia będzie miała w tym główną rolę, idealnego zjednoczenia narodów czy coś, to w końcu fantastyka. Podejrzewam również największą zagrywkę fabuły związaną z jej dzieckiem, więc chciałabym się dowiedzieć, czy mam rację. Kolejna motywacja!

Podsumowując: polubiłam tę historię i prawdopodobnie skuszę się na następny tom. Nie była idealna, ale zawierała w sobie kilka interesujących kwestii, które do mnie trafiły, zostały na dłużej. Fabułę można w zasadzie przewidzieć, w końcu wszystko idzie na łeb na szyję na pomoc Shalii, a więc nawet jeśli ktoś zdradza, nie robi tego ostatecznie. Niektóre postaci są ewidentnie złe (patrz: Calix), inne niekoniecznie (patrz: ta jego siostra), ale postaci skaczą często ze strony na stronę i czasami nie wiadomo, jakie zdanie mają obecnie. Pokazuje to jednak, że nie wszystko jest takie czarno-białe. No i pomysł na magię żywiołów mnie zainteresował. Dlatego mnie się podobało, ale myślę, że ciekawsza byłaby dla młodszego pokolenia (m.in. przez te "dziewczęce" wątki) i zdecydowanie bardziej dla kobiet niż mężczyzn.

Kocyk, a gdzie ta herbata??


2 komentarze:

  1. Wróciłam ostatnio do czytania fantastyki, więc chętnie przeczytam też tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też właśnie muszę, pojawiło się w tym roku kilka - podobno - dobrych pozycji, które chciałabym zaliczyć ;)

      Usuń