piątek, 29 marca 2019

Przystanek XVIII: Twój Simon Albertall vs film


Autor: Becky Albertall
Tytuł: Twój Simon
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 304
Gatunek: Romans, LGBT, Literatura młodzieżowa
Ogólna ocena: 8/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie, ale coś było nie tak... Głównie film

"Twój Simon" lub „Simon i inni homo sapiens”. Obsypany nagrodami, a niedawno sfilmowany, o czym powiem parę słów później.

Becky Albertall z wykształcenia jest psychologiem klinicznym i dawniej prowadziła terapie dla nastolatków. Pomysł więc na książkę z tematyką LGBT (i to nie jedyną, to pierwszy tom serii Creekwood) z jej strony wydaje się ważnym planem. Nie jest przypadkowy. Jak to wygląda z drugiej strony?

Simon Spier (już widzę te heheszki od polskiej młodzieży) to nastolatek dość lubiany w szkolnej społeczności, ma własną paczkę przyjaciół, którzy jednak nie wiedzą o jego największym sekrecie – jest gejem. Ukrywa się również przed rodziną. Sprawa się komplikuje, gdy zakochuje się w Blue, osobie z Internetu, a jego maile wpadają w niepowołane ręce. I tak jego dobrze skrywany sekret może ujrzeć światło dzienne, do tego tajemniczy Blue również jest w niebezpieczeństwie. Cała powieść jest więc o tym, jak Simon powoli ujawnia światu prawdę o sobie, niejako zmuszony przez całą tę sytuację, komplikującą się z minuty na minutę.

Wyczytałam gdzieś, że pomysł na tę książkę zrodził się z braku podobnych na rynku wydawniczym – rzeczywiście, mogę wymienić z literatury młodzieżowej szereg postaci, której najlepszym przyjacielem jest gej (nieco błaznowaty, bo odpowiada za dawkę humoru w danej książce), ale cała historia o coming oucie to mój pierwszy raz. Wszystko rzecz jasna kończy się wielkim happy endem, co chyba nikogo nie zaskoczy, zresztą w tym przypadku nie mogło być inaczej. Teraz wiele nastolatków o podobnych problemie może utożsamiać się z głównym bohaterem, aczkolwiek to historia bardzo cukierkowa. Musiałam porzucić swoje uprzedzenia typu: hej, po drugiej stronie Internetu może być jakiś pedofil lub po prostu jakiś brzydal, a nie „urocze chłopięcie”.

Jeśli ktoś nie zamierza sięgać po tę książkę z powodu wątku LGBT, spieszę z wyjaśnieniem, że nie ma w niej nic groźnego dla heterowców. W zasadzie gdyby zapomnieć, że Blue to facet, byłby to najzwyklejszy romans, jakich wiele (poza przykońcową sceną). Czyta się ją bardzo przyjemnie, także ze względu na występujących tam bohaterów, bardzo charakterystycznych i wartych polubienia (zresztą, kolejne tomy będą pewnie do nich wracać). Tekst przerywany jest mailową korespondencją Simona z Blue (głównie o ciastkach oreo), co wpływa dobrze na proces czytania.

Ogólnie to bardzo lekka, zabawna historia z ważnym przekazem, poruszająca wciąż kontrowersyjny temat i ukierunkowana na młodzież. Mnie czytało się ją dobrze właśnie dzięki przyjemnemu stylowi autorki. To jednak literatura skoncentrowana na wybiórczym czytelniku, ale pozostałych jednak nie zabije. Po prostu spędzą miło wieczór pod kocykiem.

Na końcu muszę powiedzieć coś o ekranizacji, ponieważ to również jest już za mną. Dla tych, co czytali książkę – nie oglądajcie filmu. Dla tych, co nie czytali, a chcieli zobaczyć film – darujcie go sobie, sięgnijcie po książkę (jest w końcu krótka). W ekranizacji wyrzucono niemal wszystkie dobre momenty (czemu nie…), a koniec tak ucukrzyli, że patrzyłam na wszystko jednym okiem, co chwilę w ogóle odwracając wzrok. Scena z karuzelą mnie właśnie najbardziej dobiła – w filmie wszyscy wiedzą, że gej Simon czeka na swojego wybranka i stoją tuż obok. Już widzę, jak Blue (nieśmiały chłopak, który o swojej orientacji powiedział chyba tylko ojcu) leci tam do niego, pod obstrzałem sporego tłumku gapiów. Brakuje tylko transparentów typu: „Dajesz, Simon!” lub „Bierz go!”. Albo w ogóle mniej tolerancyjne hasła. Mówiłam wcześniej, że książka jest cukierkowata (taka miała być w założeniu, więc się nie czepiam), ale z tego filmu lukier skapuje warstwami (szczególnie na końcu). Słowem: przesada. Jaki był w tym cel? Na pewno nie moralizatorski....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz