sobota, 16 marca 2019

Przystanek XII: Królowa lata Marr


Autor: Melissa Marr
Tytuł serii: Królowa lata
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, Replika
Rok wydania: 2010-2014
Ilość tomów: 5+dodatki
Gatunek: Literatura młodzieżowa, Fantastyka
Ogólna ocena: 9/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie! Kocyk nazbyt zadowolony

Pomysł na fabułę tej książki nikogo nie zdziwi. Jest prosty i powtarza coś, co już było i znowu jest bardzo popularne – wróżki – ale w nieco odmiennej odsłonie. Myślałam, że po Holy Black i Maggie Stiefvater mam już podobną tematykę z głowy, a tu musiałam dać 9 (a mentalnie czasem i 10), bo niektóre pomysły były zniewalające i wciąż pozostaję pod wielkim wrażeniem wyobraźni tej autorki.

Główną bohaterką tej serii jest Aislinn (przynajmniej przez pierwszy tom), która widzi wróżki, podczas gdy zwykli ludzie ich nie zauważają. Razem z babcią (ona też jest widząca, to rodzinne) żyje według ustalonych zasad, które mają sprawić, że wróżki nie zwrócą na nią uwagi, a dzięki temu nie wykorzystają ją w swoich krwiożerczych grach (bo to znudzone bestyjki). Do czasu, gdy zauważa ją Król Lata, a jej odmowa do zostania jego kochanką umacnia go w swoim wyborze. Aislinn jest mu bowiem potrzebna do złamania klątwy i zostania w pełni władcą Lata, wyrwania Ziemi z uścisku Zimy (jego nie całkiem miłej matki; tak, to skomplikowane). Dlaczego gra toczy się na tyle tomów? Bo koniec końców wszyscy z otoczenia dziewczyny zostają wciągnięci w świat wróżek.

Każdy tom dotyczy historii innej postaci, ale z pozostałymi się nie żegnamy. Poznajemy pozostałe dwory (Lata, Zimy, Mroczny Dwór i Dwór Sorchy, nie wspominając o nowych dodatkach) oraz specyfikę ich działania czy radzenia sobie z brakiem energii. Każdy dąży do innego celu, pragnie zupełnie innych rzeczy, czasem sprzecznymi z dobrem dworu (i niekoniecznie moralnych). Postaci są bardzo dobrze zarysowane, mają coś do zaoferowania i naprawdę przyjemnie można z nimi spędzić czas.

Trudno opisywać tak wybiórczo najlepsze punkty tej serii, bez wchodzenia butami w treść poszczególnych tomów, ale będę się starać robić to ostrożnie. Połącznie świata wróżek z porami roku oraz naturalną równowagą świata – na plus. Zasady powstałe w związku z tym miały sens i trzymały wszystko w kupie. Tatuaż Leslie i jego szkodliwa więź z Irialem. Specyfika życia Mrocznego Dworu. Król Mroku, który wyczuwał emocje i w ogóle opis ich wszystkich – do tego potrzeba naprawdę dobrego wyczucia języka, by to zrobić. Wreszcie Banach – czyli uosobienie wojny (miała kilka dobrych tekstów). Miłość Iriala i Niala – tak, wątek homoseksualny/ międzywróżowy – na plus, ponieważ została bardzo zgrabnie zarysowana i w ogóle nie rzuca się w oczy. Tak naprawdę można uważać, że to kompletnie platoniczne uczucie dwójki bliskich sobie wróżów (jeśli komuś jednak na tym zależy, może sięgnąć po dodatek 5.5). Dwór Sorchy też był niezłym posunięciem. Wprowadzał motyw Krainy Czaru znowu w nowym świetle (a takie wątki zbieram bardzo pieczołowicie).

Trudno mi wymienić minusy tej książki. Może część wątków miłosnych była zbyt rozbudowana i przez to nudnawa (tak miałam w drugim i trzecim tomie, dlatego dałam 9), bo ja wcale nie chciałam poznać uczuć wszystkich postaci. W pewnym momencie autorka wpadła w wir "Love is in the air" - czasami było tego po prostu za dużo, jakbym znowu wróciła do szkoły - kto z kim zerwał/ chodzi + opisy tych rozterek, ale uważam, że skoro głównym odbiorcami są nastolatki, to może ja się za bardzo czepiam. Seria kończy się happy endem (choć niektórzy umierają) i stadem par (ups, spoiler: chyba tylko Sorcha zostaje sama), ale taka już specyfika literatury młodzieżowej.

Krótko i na temat (ale że ja?!)? Bardzo polecam tę serię wszystkim, nie tylko młodym ciałem. Powiem szczerze, że część pierwsza robi najlepsze wrażenie i jeśli ktoś boi się, że nie przejdzie przez rozpiski pod tytułem "oh, ta miłość, ale nie wolno!", to na nim może zakończyć tę historię (kończy temat bez zatrzymywania się w najgorętszym momencie, co jest chyba rzadkością). Nie miałam jeszcze kontaktu z pozostałymi tworami tej autorki, ale zamierzam to nadrobić, bo zrobiła na mnie spore wrażenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz