wtorek, 21 czerwca 2022

Przystanek CLXI: Sfora Piotrowski

 

Autor: Przemysław Piotrowski
Tytuł: Sfora (II tom)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 536
Gatunek: Kryminał, thriller
Ogólna ocena: 2/10
Czy wnerwiła Kocyk? Wnerwiony i wystraszony <Kocyk siedzi pod łóżkiem od 4 dni> 


A dzisiaj coś z rodzimej literatury. Przepraszam za małą przerwę w nadawaniu, jednak cztery dni mocno przechorowałam. Cóż, to nie jest kraj dla starych ludzi.

Nie obejdzie się też bez "sugestywnej krytyki". Niestety, nie mam dobrej opinii o tej książce i się tego nie wstydzę, mimo że chodzi o poczytnego autora, który nie jedną książkę ma już na swoim koncie. Bo akurat owszem, nie mam zwykle nic przeciwko kontrowersji, skandalom, wulgaryzmom, dobrze wiem, że świat nie jest słitaśnym i cieplutkim miejscem oraz nie uważam, że literatura powinna omijać fuj rzeczy i pokazywać tylko róż i tęczę (to z tęczą tak dwuznacznie zabrzmiało, nie?), ale... są granice. Cieszę się tylko, że przynajmniej nie było tak jak w "Bestii" opisu gwałcenia dziecka, za to ma u mnie autor duży plus, choć swoją drogą to pierwsza i ostatnia książka przeczytana przeze mnie, więc nie ręczę za resztę. Ale po kolei.

Powieść Piotrowskiego jest drugim tomem serii o Igorze Brudnym - jakże sugestywnie, och jo - z pierwszym akurat nie miałam przyjemności (lub nieprzyjemności). Szczerze mówiąc sama okładka odpychała mnie długo od lektury, ale za to zapowiada to, co w jej wnętrzu faktycznie się znajduje, co trzeba docenić. Tomy przedstawiają się obecnie tak i lepiej czytać je w poprawnej kolejności, mimo że autor na bieżąco przypomina niektóre sprawy z poprzednich części, aby czytelnik się nie pogubił:

- Piętno
- Sfora
- Cherub
- Zaraza
- Bagno

Tomy sa znaczne, liczą sobie po około 600 stron, na to trzeba być przygotowanym. Nie jest to też lekka lektura, klimat jest ciężki. Głównym jej bohaterem jest wspomniany wyżej Igor Brudny, policjant, zresztą sporo tu naleciałości odautorskich - Piotrowski był dziennikarzem śledczym, studiował w Zielonej Górze, gdzie toczy się akcja. To akurat uważam za dobrze, że na tym polu zdobył sporo doświadczenia, aby o tym pisać. Niestety przeznaję, że ogólnie dialogi mnie zawiodły - przydługie, rozciągnięte, jakby przepisane z serialu kryminalnego. Z drugiej strony jakoś trzeba było opisać przebieg śledztwa i autor robił to za pomocą właśnie dialogów. 

Akcja dzieje się zimą, tych zapomnianych już, bo z pełną pompą śnieżną. W Zielonej Górze. W tej scenerii nagle pojawiają się poszarpane części ludzkich ciał oraz doniesienia o licznej sforze wilków podchodzącej pod domostwa, a nawet o wilkołaku - ponieważ odnaleziona ludzka ręka nie została odcięta, a odgryziona za pomocą ludzkich zębów. Ofiarami pada zwykle kler, więc śledczy po raz kolejny zwracają się ku podejrzanemu z pierwszego tomu klasztorowi, w którym Igor Brudny był wychowankiem. Tak, będę SPOILEROWAĆ.

Ogólnie pomysł na fabułę uważam za dobry - rozbestwiony zakon, w którym działo się po prostu wszystko prócz modlitwy, zwroty akcji (szczególnie zejście do katakumb klasztoru), choć nawarstwienie wszystkich bezeceństw w jednym miejscu ok, jest możliwe, ale stosunkowo nudne podczas lektury (coś w stylu: kurde, znowu trup - no to pytaj w tym klasztorze). Bunkry winiarni sprzed II wojny światowej pod chatką były proste do skojarzenia (może z wyjątkiem tego, że "na wino"), więc nie wiem, czemu tak długo zwlekano z właściwą akcją, ale cóż, tak w życiu nawet bywa. Nie wiem także, po co komu był Lis - przestępca z pierwszej części - bo gdy już wchodzi do tego lasu, to jego rola staje się zbyteczna. Chyba że chodziło tylko o to, aby się go pozbyć. Ponadto pomysły policji z przebraniem, szukaniem masek (że mistyfikacja na wilkołaka), czyli coś, co samo cisnęłoby się do głowy standardowemu Kowalskiemu. Jako tako to kupuję.

Z racji bytu najbardziej denerwowały mnie tu przedstawienia kobiece, wszystkie zwykle seksowane laski na szpilkach, nawet kelnerki, łapczywie spoglądające na Brudnego i wyobrażające sobie od razu "brudne rzeczy" z nim w roli głównej. Zawadzka, biedna i głupia Zawadzka, która stara się zawzięcie przed nim machać tyłkiem, jak kiedyś przy jednorazowym numerku, w decydującym momencie leci na łeb na szyję do tunelu z tym wilkołakiem, aby go ratować - ranna, z połamanymi żebrami, na czworakach, zaraz po wypadku samochodowym. Ech... I pani prokurator w różowej bieliźnie (tak, różowej!), która nawiedza go z kajdankami, aby się zabawić. Serio? W tej "brudnej" serii nie mogła wykorzystać swojej władzy jakoś inaczej albo potem, gdy jej (mniej zdecydowanie) odmawia? No i Oksana, pracująca dla niego ciężko to przodem, to tyłem, bo na czym polega jej rola w tej książce prócz głównemu zadaniu oraz pobocznym (robieniu jajecznicy i pilnowania mieszkania), skoro zawsze jest gorowa na kację, w szlafroku? Cóż... mokry sen każdego faceta.

Zakończenia można się spodziewać, szczególnie od połowy książki, to motyw, który najczęściej się pojawia, gdy nie chcemy wprowadzać w życie paranormal. Tutaj pokuszono się o medyczne potwierdzenie - choroby nadmiernego owłosienia, co w połączeniu z skrzywieniem emocjonalnym w dzieciństwieurazów fizycznych, garbem dało równanie. Niech będzie, ale wyszło tak jakoś... mdławo. W sumie poprowadzenie akcji było dużo lepsze niż finał.

Podsumowując: może jestem zbyt delikatna i nie nadaję się do niektórych lektur, ale dla mnie to faktycznie było za dużo. Nie wyobrażam sobie, abym przeszła do następnych tomów, już po tym jednym miałam dość. To lektura dla osób, które lubują się w ostrym seksie (szczególnie tom 3, zapowiedź była w tomie 2), tematach pedofilii, opisach rozkładów ciał i kolejności rozrywania go na strzępy. Przeprowadzi was przez to wszystko facet, który bez przerwy musi odganiać się od nachalnych pięknych kobiet na szpilkach, pragnących go zakuć w kajdanki na jedną noc. Po prostu widać, jaki autor to pisał. Niemniej taki właśnie thriller grzmiał w zapowiedział - brudny i brutalny, więc wszystko się zgadza.

Na własne ryzyko.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz