piątek, 6 listopada 2020

Przystanek CXI: Samotnośc bogów Terakowska

    

Autor: Dorota Terakowska
Tytuł: Samotność bogów
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 1998
Ilość stron: 260
Gatunek: Literatura piękna, fantastyka
Ogólna ocena: 10/10
Czy wnerwiła Kocyk? A kogo to obchodzi? <nie rozmawiam z wrednym Kocykiem, bo wypił mi całą herbatę i muszę iść do sklepu>

Źródło: lubimyczytac.pl

Spokojnie, nie zamierzam Terakowskiej przerabiać przez cały listopad (jej książki w końcu kiedyś się kończą, to nie King :P), ale jeszcze muszę poukładać sobie parę rzeczy, zanim przejdę do innych pozycji, więc wykorzystam znowu twórczość tej pani, aby... co tu ukrywać, zyskać na czasie :)

Omawiana tu powieść również krąży wokół tematów religijnych. Akcja dzieje się, powiedzmy pokrótce dawno - bardzo dawno - czasy wręcz średniowieczne, w czasach mitologii słowiańskiej. Starzy bogowie (pogańscy, żądni krwawych ofiar) odchodzą na rzecz nowych (bardziej... wyrozumiałych), ale nie potrafią się z tym pogodzić. Albo po prostu walczą o przetrwanie. Stary bóg, Bezimienny, staje do walki o rząd dusz z Bogiem Dobroci. Nawet wioska zmienia się w związku z nowymi, bardziej "cywilizacyjnymi" wpływami. Niestety, religie bez przerwy ewoluują, odchodzą starzy bogowie i przychodzą nowi, a to tok ciągły i nieprzerwany.

Cała książka zasadza się na pewnej teorii, że ludzie sami tworzą sobie bogów, ich kult, a dzięki tej ich wierze dają im życie. Piękne idee tworzone wokół niej (przypomina proste piękno filozofii Jezusa) z czasem są wykorzystywane i w konsekwecji niszczone przez złe intencje. Podniosłe kulty stają się płaskie, religia zostaje zmniejszona do roli narzędzia, środkiem do osiągnięcia celów kapłanów, tych czujących się lepszymi od reszty społeczeństwa, wiara ludzi wykorzystywana i niszczone są przez żądze władzy i bogactwa. Jak widać, wiele szczegółów można odnieść do rzeczywistości.

Głównym bohaterem książki jest Jon, członek słowiańskiego plemienia, który ratując tonącą dziewczynę, przepływa rzekę i staje na zakazanym drugim brzegu. Od tego momentu zaczyna słyszeć głos wzywającego go pradawnego zapomnianego boga. Później, jako dorosły już mężczyzna wyrusza, aby wypełnić swoje przeznaczenie i tutaj wątki zaczynają się mieszać i akcja przyspiesza, przez co trzeba się sporo namęczyć, by wszystko sobie połączyć w czytelniczym mózgu.

Ostatnią kwestią, którą poruszę, jest język powieści. Tutaj staje się bardziej wymagający, dochodzi filozofia oraz motyw dobra i zła, co akurat w książkach pani Terakowskiej często się pojawia. Może nie walki między nimi, ale dotyczący pewnych przemyśleń. Akcja znowu nie jest tak ważna, by przeważyła nad emocjami, które się tam pojawiają, ale wiele rzeczy należy się domyślać i odgadywać, przekładać na własne przemyślenia, co nieco komplikuje odbiór, ale pozytywnie. Czasem książkę należy odłożyć na trochę, by ją przetrawić, zanim dojdzie się dalej.

Podsumowując: ja jestem całą sobą za, co widać po ocenie, bo to Terakowska. Uważam, że "Tam gdzie spadają anioły" jest lepsza, ale ta dotyczy po prostu innej tematyki, trudno więc oceniać. Ten mniej mi podszedł, co może być bardzo subiektywne. Jest to książka bardziej filozoficzna, troszkę w stulu "Labiryntu" Kate Moss, na pewno nie na lekkie wieczorki z herbatką i Kocykiem (pilnujcie swoje kubki przed Kocykami!), a raczej na serię zadań z przeznaczeniem na tydzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz