wtorek, 20 października 2020

Przystanek XCVIII: Doktryna wojenna II RP Cyra


Autor: Adam Cyra
Tytuł: Doktryna wojenna II RP w latach 1918-1939
Wydawnictwo: Grafikon
Rok wydania: 1972/ 2020
Ilość stron: 93
Gatunek: Historia
Ogólna ocena: 10/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nieeee! <za bardzo kocha pana Cyrę #teamlove>


Zacznijmy po takiej znacznej przerwie od czegoś niespodziewanego... Historia jak najbardziej realna na tapecie. A jak!

Że ja się interesuję II wojną światową, to rzecz jasna, ale czy świat wie już o niej dostatecznie dużo? No nie. Nawet nie trzeba tam wcielać żadnego "chyba", to rzecz całkowicie pewna. Jeśli ktoś pana Cyry jeszcze nie zna, proszę to nadrobić, to osoba, która zajmuje się m.in. tematami związanymi z KL Auschwitz, napisami na ścianach cel bloku 11, ale także samym Witoldem Pileckim. Choć to już osoba starsza, doktor, pracownik naukowy, to posiada swój blog, który skrzętnie aktualizuje (nie tak, jak ja) - strona "wprawnym okiem historyka". Radzę tam zajrzeć (kryptoreklama).
 
Co takiego można znaleźć w tej książce? Ano coś o doktrynie wojennej. Naszej. Też sceptycznie podchodziłam do tej pozycji w związku z tytułem tej pracy (btw to dokładnie praca doktorska z roku 1972), ale chodzi po prostu o wojskowe przygotowanie Polski do wybuchu kolejnej wojny, jej przygotowanie militarne, plany wojskowe, strategie bitewne, polityka itp. W gruncie rzeczy mało zdajemy sobie sprawę z faktu, w jakiej czarnej... dziurze byliśmy po I wojnie światowej. Owszem, uzyskaliśmy niepodległość po tych słynnych 123 latach niewoli i wygraliśmy "cudem" (dosłownie) bitwę w 1920 roku, ale poza tym byliśmy w opłakanym stanie. W 1918 uzyskaliśmy kraj wysoko zróżnicowany, w gruncie rzeczy wyzyskiwany przez inne kraje, bez rozwiniętych ośrodków, gdzie można by było produkować broń, nie mówiąc już o wprowadzaniu jakichkolwiek nowych technologii, ponadto nie zapominajmy, że finansowo i gospodarczo też nam się nie wiodło. Obywatele zaciskali pasa, rząd próbował tworzyć coś z niczego i tak zastała nas II wojna światowa.

Nie chcę wszystkiego zdradzać, ale chyba nie powiem zbyt wiele, jeśli nadmienię, że my, Polacy, jesteśmy wielkimi kombinatorami, więc i wtedy zaczęliśmy kombinować. Wielką nadzieję łączyliśmy z sojuszami, bo trzeba przyznać, że tak słabe państwo pomiędzy dwoma mocarstwami, które w każdej chwili mogą uderzyć (skakanie w strategi "który pierwszy zacznie" też nie pomagało) musiało się jakoś ratować. Ogromną pomoc uzyskaliśmy od Francji, także w kwestii edukacji młodych adeptów, która jednak traktowała nas częściowo jako rynek zbytu. Sporo się mówi także o polityce Piłsudskiego, stanie obywateli, liczbie naszych sił militarnych oraz jak zmieniały się poglądy na sytuację wojskową rok po roku (a często z miesiąca na miesiąc), przy pogłoskach o tym, co się dzieje u sąsiadów i zawieraniu kolejnych sojuszy również między zagranicznymi państwami.

Dnia 10.10 tego roku udało mi się cudem dojechać na promocję tej, powiedzmy sobie szczerze, małej książeczki. W dyskusji dowiedzieliśmy się więcej o konflikcie z Czechosłowacją, o którym to niestety w książce mówi się mało (dokładnie dwa zdania i nic, czego byśmy nie wiedzieli). Prócz samej pracy doktorskiej pana Cyry, znajdują się tam również wspomnienia jego opiekuna naukowego, Mariana Zgórniaka, dotąd niepublikowane. To podkreśla bliską relację, jaka wiązała promotora i studenta, który o obozowej przeszłości swojego profesora wtedy w ogóle nie miał pojęcia, dowiedział się dopiero, gdy wyjawił mu, że postanowił objąć stanowisko w muzeum w Oświęcimiu, toteż książeczka ma stanowić pewny hołd dla jego osoby. Z minusów całej pozycji należy nadmienić jej niewielką liczbę stron oraz to, że praca obroniona w 1972 roku nie została poszerzona o nowe informacje, które dzisiaj poznaliśmy (tak jak m.in. o Czechach czy Węgrach), zaktualizowana np. poprzez nowy rozdział. Bo nie twierdzę, że to książka nieaktualna - wręcz przeciwnie, wyjątkowo jasno naświetla sytuację Polski przed wybuchem II wojny światowej, dla mnie stanowi niesamowite źródło wiedzy i uważam, że choć po tylu latach, bardzo dobrze, że została opublikowana, szczególnie teraz, gdy pojawia się tyle nieprawidłowości w myśleniu, również obywateli polskich, w stosunku do tego przykrego okresu. Należy jednak dodać, że na sobotnim spotkaniu promocyjnym w samej dyskusji pojawiły się wątki, które lekturę wzbogaciłyby o wiele potrzebnych tematów i to bardzo źle, że poznały je wyłącznie osoby, które pojawiły się na tym wydarzeniu. Mam jednak jeszcze nadzieję, że ten "dodatek" pojawi się na blogu.

I na koniec mój ból właśnie na temat Czechów (rozróżniam tu Czechów i Słowaków z powodu ich odmiennych planów wojskowych, ale pamiętam, że była wtedy Czechosłowacja). W książce jak już wspomniałam, pojawia się ten temat dwa razy i nic nowego nie wnosi, natomiast na spotkaniu dużo się działo w obrębie tego tematu. Dowiedziałam się m.in. że gdyby udało się nam zawrzeć porządny sojusz w Czechami, to... moglibyśmy nawet wygrać tę wojnę. To co prawda najpiękniejszy scenariusz, nieco wyidealizowany, ale jednak nie ulega wątpliwości, że Czesi byli niesamowicie dobrze przygotowani militarnie, tylko właśnie brakowało im sojuszników. Chciałoby się powiedzieć: nas. Niestety, najwięcej poróżniło nas prawdopodobnie sprawa o Zaolzie - po zajęciu tego terenu przez Czechosłowację i w wyniku represji Polacy zaczęli masowo uciekać z tamtych terenów w głąb Polski. Ja osobiście (znaczy z dokumentów) znam znowu nieprzyjemne sytuacje jeszcze z 1935, o próbie wypędzenia Czechów "za Ostravicę". Generalnie oba kraje zawiniły i kto wie, gdybyśmy stworzyli razem silny sojusz, to może Francja i Anglia również by nas wspomogła. Ale to już całkiem inna historia.

Podsumowując: książka wiele wnosi na temat naszego polskiego poglądu na sprawę II wojny światowej. Rzadko literatura wspomina o okresie 1918-1939, skracając go do "przygotowywania się do II wojny światowej" czy "formowaniu granic II RP". Ale jak to się dokładnie odbywało? Czy naprawdę spodziewaliśmy się wybuchu kolejnej tak dużej i długiej wojny? Dlaczego nikt nie tamował działań Hitlera? Czy naprawdę byliśmy skazani na klęskę? Na te i inne pytania odpowie nam dopiero dr Cyra. Także zachęcam do tej lektury, ponieważ uważam, że to nie tylko pozycja dla historyków, ale i Polaków, którzy mają wyidealizowane wrażenie na temat tego okresu, także naszych stosunków z Francją i Anglią. Osobiście dopiero po tej lekturze uświadamiam sobie pomoc, jaką otrzymaliśmy od Francji i ich powodach złamania sojuszu z Polską. Dużo daje już samo przeczytanie krótkiego (jedna strona) zakończenia pracy, ale wiadomo - my, książkoluby, nie uciekamy się do samych streszczeń ;)

Pozdrawiam ciepło!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz