środa, 9 października 2019

Przystanek LVI: Syrena Cass


Autor: Kiera Cass
Tytuł: Syrena
Wydawnictwo: Jagurar
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 392
Gatunek: Fantastyka
Ogólna ocena: 7/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie, Kocyk śpieeewaaa! <i fałszuje>

Kierę Cass można znać (ale ne trzeba) z serii "Selekcja" (ta z tymi przyjemnymi okłądkami. Tym razem to jedno nawet nie tomiszcze, krótkie, na jeden wieczór.

 

Więc jest w ogóle po co siegać? Myślę, że nie zaszkodzi. Jrśli chodzi o literaturę młodzieżową, to akurat Cass się sprawdza - ma co prawda minusy, ale nie aż tak znaczne, jak przy innych autorach tego gatunku. Tak jak w "Syrenie" oraz wspomnienej serii ma autorka pewną skłonność do nudnych litanii głównej bohaterki (typu: "Jezu, czy mnie kocha, och nie, ja nie wiem"), ale nie są tak częste, wyglądają, jaby Cass się od czasu do czasu zasypiała przy pisaniu i pozwoiła sobie na takie wstawki.

 

A więc syreny. Główna bohaterka Kahlen to właśnie syrena, ale nietypowa, bo bez ogona. W ogóle Cass potraktowała ten mit dość po macoszemu, jedynie jako odwołanie, ale nawet ciekawe. Trzy syreny mają umowę z oceanem na pewien (znaczny) okres czasu, ich głos hipnotyzuje ludzi. Nigdy nie siedzą w jednym miejscu zbyt długo, nie komunikują się z resztą, czas nie ma dla nich znaczenia (no chyba że chodzi o liczenie lat umowy). Są dość frywolne, spędzają czas na zabawie w syrenim znaczeniu, komunikują się z Oceanem, który traktują jak matkę, zwodzą swoim śpiewem statki i mężczyzn na manowce (ok, śmierć), Ocean (tak, ta woda) daje dziewczynom różne skarby, w zasadzie wszystko, o co poproszą (bo tyle rzeczy można znaleźć na dnie morza). Czyli piękny czas, ale z wielkim minusem w tle.

 

Wszystko by trwało, gdyby Kahlen nagle się nie zakochała. W niejakim Akinli. Dla niego łamie prawo Oceanu, ale... chyba lepiej nie warto opowiadać dalszego ciągu. Jak wspominałam na początku - to krótka, słodka opowiastka na jeden wieczór, ale ma coś w sobie. Styl życia syren, ich eteryczność, odmienne myślenie - to plus tej książki, zaskakujący niemal. Nie ma jednak po co spodziewać się kokosów - nie będzie. To lekka lektura, podkreślam. Trzeba się nastawić, że Atlantydy tu nie odnajdziemy. Młodzieży szczerze polecę (choć wiadomo, tylko dziewczęcej części). Minus? No tak, niektóre opisy są przydługaśne i można by było je opuścić. Ja rozumiem, syrenki, woda, muszelki, podmorskie skarby, lekkość ducha, śpiewy, ale można by było nakreślić to raz a dobrze, a nie tak często (wtedy nie było by tych 392 stron xD). Ale i tak mnie zaskoczyła na plus, więc nieśmiało polecam.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz