sobota, 1 czerwca 2019

Przystanek XXXIII: Oczy uroczne Kisiel


Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Oczy uroczne (tom 3)
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 320
Gatunek: Fantastyka, legendy
Ogólna ocena: 9/10
Czy wnerwiła Kocyk? Zacnie! <Kocyk wznosi toast razem z Bazylkiem>


Myślałam, że to drugi tom historii, a okazało się, że trzeci (nic dziwnego, że autorka była naprawdę zaskoczona, gdy wygadałam się jej, że to moja pierwsza przygoda z jej twórczością). W każdym razie rzeczywiście, lepiej najpierw przeczytać "Szaławiłę", nadprogramowe opowiadanie tomu II, żeby mieć lepszy pogląd na sytuację, ponieważ to jego kontynuacja. Ja przedstawię program ze strony czytelnika, który przypadkowo capnął jeden z tomów, niesiony tłumem między regałami.

Tak... Byłam na Targach Książki we Warszawie. Długo leczyłam rany...

Historia jest niebywale lekka, mimo że pojawiają się w niej czorty i demony w zasadzie nieprzyjemne. Tutaj też pojawia się disney'owskie wybielanie postaci - czort wcale nie musi być taki zły i ściągać na manowce (może mieć wadę wymowy, kuchenne zamiłowania i spać w koszykach na bieliznę), a także poszukiwać "własnej drogi życiowej", bo uwaga: "ma ambicje". Demony też nie muszą być tak złe, jak się je maluje (choć opisy są dosadne). Diabolina ze "Śpiącej królewny" by się przy nich odnalazła. Ale poza tym opis postaci, ich charaktery i sytuacje, w których się znajdują, udowadniają ogromną wyobraźnię autorki.

Główna bohaterka, Oda, jest lekarką oraz wiłą, która w związku z wydarzeniami z opowiadania "Szaławiła", postanowiła się osiedlić w towarzystwie znanych już postaci z dala od wsi, prawie w środku lasu. W tej części następuje rozwinięcie tematu związanego z naturą wiły oraz decyzji, jakie skłoniły ją do zamieszkania akurat w tej części globu (jeździła na różne misje medyczne, świat to ona zna), świadome lub nie. Sama aura książki jest dość mroczna, jednak w większości zajmują ją słodkie opisy postaci odpowiedzialnych za humor - to wprowadza pewne zderzenie, ciekawy sposób przedstawienia zdarzeń. Każda z postaci jest dobra lub zła, ale poznajemy je z punktu widzenia Ody, samozwańczej pani detektyw, która bez przerwy zmienia zdanie na temat tego dobra/niedobra poszczególnych osób, co sarkastycznie kwituje również jeden z demonów (Osę polubiłam najbardziej!). Razem z Odą czytelnik skacze z oskarżeniami wobec wszystkich postaci, jednak nigdy do tej, która naprawdę jest za to odpowiedzialna. Można się łatwo domyślić, kim ona jest, autorka zresztą używa pewnych aluzji, co w mojej ocenie trochę psuje obraz. Ale o co chodzi: zbliżają się święta Bożego Narodzenia, jednak jest to również czas przesilenia zimowego i w związku z tym czasem zaczyna się coś dziać złego w tej miejscowości, co prowadzi to zdarzeń, których już nie opiszę. Cierpią na tym magiczne postaci typu wiła, ale także ludzie - ulegają dziwnym wypadkom, przez które Oda bez przerwy musi im zakładać i zdejmować szwy. Autorka dokonała researchu pod względem lekarskiej terminologii, dlatego możemy się spotkać z różnymi kodami, określającymi dany zespół chorobowy, przez co prawie uwierzyłam, że autorka skończyła jakiś kurs medyczny.

Największe pochwały należą się za język. Tak poprawnej polszczyzny z minimalną dozą błędów (chyba liczbą dwóch) dawno oczy czytelnicze nie widziały (przepraszam, korektorzy też super). Zdania są układane w fantazyjny sposób; nigdy nie wiadomo, co znajdzie się na ich końcu. Czort-koza Bazylek posiada wadę wymowy, co odbija się w dialogach - z jednej strony to zrozumiałe, wprowadza klimat itd., z drugiej - niektórych fraz nie byłam w stanie zrozumieć. No niet. Ponadto humor bywa ciągnięty zbyt długo, trochę na siłę, jakby autorka śmiała się do rozpuku, wymyślając poszczególne, czasami za długie zdania, pysznie się przy tym bawiąc, a zapomniała, że czytelnik może mieć już dość. Właśnie z tego względu wolałam książkę odkładać na jakiś czas, przez co "lektura na jeden wieczór" przeciągnęła mi się na prawie miesiąc (ok, miałam też inne deadline'y).

To naprawdę dobra książka, oceniana pozytywnie ze względu na odwołania do mitologii słowiańskiej, plastyczny język oraz humor. Trochę trudniej wychodzi recepcja. Jest to książka na pewno lekka, w sam raz na przyjemnie spędzony wieczór, nieco infantylna, może ze względu na Bazylka, może jego kierowcę, ale faktem jest, że coś tej książeczce brakło. Może to klątwa drugo/trzeciego tomu? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz