Autor: Ashley
Woodfolk
Tytuł: Piękno
które pozostaje
Wydawnictwo: We
need Ya
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 400
Gatunek: Literatura
młodzieżowa
Ogólna ocena: 7/10
Czy wnerwiła Kocyk? Mile zaskoczony <Kocyk
ma wełniany szeroki uśmiech>
Może właśnie dlatego, że
nie spodziewałam się po tej książce jakiś szczególnych fajerwerków tak miło
mnie zaskoczyła. Ktoś nazwał ją „young adult”. Ja wciąż w te nazwy nie wierzę,
dlatego jej nie wpisałam. Książka jest o poważnym problemie, jednak został
poprowadzony dość lekko, co młodzieży powinno się spodobać, może nawet pomóc w
identyfikacji z zarysowanymi postaciami. Niestety, wątpię, by jakiś dorosły się
w niej odnalazł, ja uznałam ją za swego rodzaju ciekawostkę, ze względu na ciągłe
odwołania do internetowych dóbr jako swoistego medium pomiędzy żyjącymi a
umarłymi.
Fabuła rozdzielona jest
pomiędzy trzy postaci: Autumn, Shay i Logana. Wszystkie postaci łączy muzyka. Logan
grał w zespole, Shay oceniała, Autumn… w zasadzie nie wiem, ona umawia się z
muzykiem. Wszyscy z nich stracili kogoś bliskiego i próbują sobie z tym jakoś
poradzić. W zasadzie nie udaje się im i o tym jest właśnie ta książka. Dopiero
wraz z fabułą postaci coraz bardziej się do siebie zbliżają, okazuje się, że
chodzą do tej samej szkoły (znają się), a zakończenie jest dość przewidywalne.
Nie wiem, czy jest sens
opisywania każdej z postaci. Wydaje mi się, że siłą rzeczy najlepiej został
opisany Logan, wyróżnia się po prostu z rzeszy pozostałych postaci i uważam, że
ta postać została najbardziej przemyślana. Jest muzykiem, do tego gejem, rzecz
jasna utracony bliski jest jego byłym chłopakiem, który popełnia samobójstwo,
czym zaskakuje w zasadzie całą społeczność miasta (chociaż postąpił dokładnie
tak, jak Logan mu życzył w gniewie). Logan próbuje wszystkiego, by poradzić
sobie ze stratą, bez przerwy ogląda vloga zmarłego, na końcu jednak (wraz z pomocą
psychologa) stopniowo dochodzi do prawdy, że to już przeszłość i trzeba iść
dalej. Dlatego nie zostaje rozwiązana zagadka, dlaczego chłopak popełnił
samobójstwo, a on nie kończy w nowej miłości swojego życia. To właśnie uważam
za przemyślane rozwiązanie. Co do reszty? Denerwowała mnie Autumn, przez którą
chłopak, który stracił siostrę (a ona przyjaciółkę) był spychany na bok, jakby jemu
nie należała się żałoba (a potem szybko skończyli razem). Ona z kolei bez
przerwy wysyła smsy do swojej przyjaciółki, mimo że wie, że nie dostanie
odpowiedzi – ale jest to jednak forma rozmowy, współczesnej modlitwy do
zmarłego, próba porozumienia, przekroczenia granicy. Shay? Bardzo podobna do
Autumn (tylko nie z wyglądu, ale przecież tego nie widzę). Straciła swoją
siostrę bliźniaczkę. Często z nią rozmawia, wyobraża sobie jej odpowiedzi,
jakby była obok. Ponadto cierpi na ataki paniki. Znowu – to, jak traktowała
przyjaciół lub znajomych, a szczególnie nowego chłopaka mnie mierziło. Koniec
końców – nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy. Moje przytyki są przy
tej opinii tylko uwagami zależnymi od gustu. Każdy w inny sposób odczuwa
żałobę.
To chyba pierwsza taka
pozycja, która zakłada wszystko, z czego dzisiejsza młodzież nie wyobraża sobie
życia – portale społecznościowe, generalnie przeróżne aplikacje i Internet
sam w sobie. Dawniej otwieraliśmy album i przeglądaliśmy zdjęcia naszego
bliskiego, Teraz robimy to na komputerze lub facebooku. Prócz pochowania
zmarłego należy pamiętać, aby ponadto usunąć go z wszystkich portali
społecznościowych… Ale to nie tyle żarcik, ile nowa rzeczywistość, nie
oszukujmy się. Co dzisiaj po nas zostaje? Mało kto wywołuje zdjęcia, zaczynamy
istnieć wyłącznie wirtualnie, po śmierci tym bardziej. Gdzie można usłyszeć
głos pozagrobowy? Na facebooku, gdy zmarły przed śmiercią zaprogramuje opóźniony
post (scena z książki).
Dawniej uważano zdjęcia
za taki głos zza grobu. Nie wiem, czy ktoś słyszał o badaniach nad zdjęciami z
Zagłady i ich nowej interpretacji np. w wykonaniu prof. Leociaka (gorąco
polecam). W dzisiejszy dyskurs zapisują się fragmenty mailowe, facebookowe i
inne. Autorka zgrabnie wplatała internetowe wpisy w ciąg fabuły, w których
poszczególni zmarli wydawali się wciąż żywi, a ich historia lepiej zapisana niż
na tak przestarzałym nośniku jak fizyczne zdjęcia. Śledzenie raz po raz od nowa
historii wpisów i zmiany nastrojów na facebooku, komentarzy i filmików blogerskich,
smsów czy poczty głosowej dawało bohaterom namiastkę prawdziwego bliskiego.1
Powiem szczerze, że książka
pisana jest pięknym stylem, postaci zarysowane są w finezyjny sposób, mimo to początkowo
dziewczęce postaci były dla mnie zbyt podobne i nie potrafiłam jakoś ich odróżnić.
Niektóre fragmenty to dobre cytaty do kalendarzy. Ta pozycja to przede wszystkim
niewykorzystany potencjał (stąd niższa ocena). Wiem jednak, że nie można mieć
wszystkiego. Treść jest skierowana przede wszystkim do młodszego czytelnika,
który stracił dla siebie kogoś ważnego i jak z tym bólem może sobie poradzić.
Zakończenie, jak można się spodziewać, jest niezwykle cukierkowe – wszyscy są
dla siebie po prostu wielka nieskończoną rodziną. A można by było to jakoś
zgrabniej pociągnąć dalej, pozwolić się książce rozwinąć. W każdym razie plus
za dobry tytuł i próbę podjętego tematu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz