poniedziałek, 27 maja 2019

Przystanek XXXII: Piękno Woodfolk



Autor: Ashley Woodfolk
Tytuł: Piękno które pozostaje
Wydawnictwo: We need Ya
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 400
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Ogólna ocena: 7/10
Czy wnerwiła Kocyk? Mile zaskoczony <Kocyk ma wełniany szeroki uśmiech>


Może właśnie dlatego, że nie spodziewałam się po tej książce jakiś szczególnych fajerwerków tak miło mnie zaskoczyła. Ktoś nazwał ją „young adult”. Ja wciąż w te nazwy nie wierzę, dlatego jej nie wpisałam. Książka jest o poważnym problemie, jednak został poprowadzony dość lekko, co młodzieży powinno się spodobać, może nawet pomóc w identyfikacji z zarysowanymi postaciami. Niestety, wątpię, by jakiś dorosły się w niej odnalazł, ja uznałam ją za swego rodzaju ciekawostkę, ze względu na ciągłe odwołania do internetowych dóbr jako swoistego medium pomiędzy żyjącymi a umarłymi.

Fabuła rozdzielona jest pomiędzy trzy postaci: Autumn, Shay i Logana. Wszystkie postaci łączy muzyka. Logan grał w zespole, Shay oceniała, Autumn… w zasadzie nie wiem, ona umawia się z muzykiem. Wszyscy z nich stracili kogoś bliskiego i próbują sobie z tym jakoś poradzić. W zasadzie nie udaje się im i o tym jest właśnie ta książka. Dopiero wraz z fabułą postaci coraz bardziej się do siebie zbliżają, okazuje się, że chodzą do tej samej szkoły (znają się), a zakończenie jest dość przewidywalne.

Nie wiem, czy jest sens opisywania każdej z postaci. Wydaje mi się, że siłą rzeczy najlepiej został opisany Logan, wyróżnia się po prostu z rzeszy pozostałych postaci i uważam, że ta postać została najbardziej przemyślana. Jest muzykiem, do tego gejem, rzecz jasna utracony bliski jest jego byłym chłopakiem, który popełnia samobójstwo, czym zaskakuje w zasadzie całą społeczność miasta (chociaż postąpił dokładnie tak, jak Logan mu życzył w gniewie). Logan próbuje wszystkiego, by poradzić sobie ze stratą, bez przerwy ogląda vloga zmarłego, na końcu jednak (wraz z pomocą psychologa) stopniowo dochodzi do prawdy, że to już przeszłość i trzeba iść dalej. Dlatego nie zostaje rozwiązana zagadka, dlaczego chłopak popełnił samobójstwo, a on nie kończy w nowej miłości swojego życia. To właśnie uważam za przemyślane rozwiązanie. Co do reszty? Denerwowała mnie Autumn, przez którą chłopak, który stracił siostrę (a ona przyjaciółkę) był spychany na bok, jakby jemu nie należała się żałoba (a potem szybko skończyli razem). Ona z kolei bez przerwy wysyła smsy do swojej przyjaciółki, mimo że wie, że nie dostanie odpowiedzi – ale jest to jednak forma rozmowy, współczesnej modlitwy do zmarłego, próba porozumienia, przekroczenia granicy. Shay? Bardzo podobna do Autumn (tylko nie z wyglądu, ale przecież tego nie widzę). Straciła swoją siostrę bliźniaczkę. Często z nią rozmawia, wyobraża sobie jej odpowiedzi, jakby była obok. Ponadto cierpi na ataki paniki. Znowu – to, jak traktowała przyjaciół lub znajomych, a szczególnie nowego chłopaka mnie mierziło. Koniec końców – nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy. Moje przytyki są przy tej opinii tylko uwagami zależnymi od gustu. Każdy w inny sposób odczuwa żałobę.

To chyba pierwsza taka pozycja, która zakłada wszystko, z czego dzisiejsza młodzież nie wyobraża sobie życia – portale społecznościowe, generalnie przeróżne aplikacje i Internet sam w sobie. Dawniej otwieraliśmy album i przeglądaliśmy zdjęcia naszego bliskiego, Teraz robimy to na komputerze lub facebooku. Prócz pochowania zmarłego należy pamiętać, aby ponadto usunąć go z wszystkich portali społecznościowych… Ale to nie tyle żarcik, ile nowa rzeczywistość, nie oszukujmy się. Co dzisiaj po nas zostaje? Mało kto wywołuje zdjęcia, zaczynamy istnieć wyłącznie wirtualnie, po śmierci tym bardziej. Gdzie można usłyszeć głos pozagrobowy? Na facebooku, gdy zmarły przed śmiercią zaprogramuje opóźniony post (scena z książki).

Dawniej uważano zdjęcia za taki głos zza grobu. Nie wiem, czy ktoś słyszał o badaniach nad zdjęciami z Zagłady i ich nowej interpretacji np. w wykonaniu prof. Leociaka (gorąco polecam). W dzisiejszy dyskurs zapisują się fragmenty mailowe, facebookowe i inne. Autorka zgrabnie wplatała internetowe wpisy w ciąg fabuły, w których poszczególni zmarli wydawali się wciąż żywi, a ich historia lepiej zapisana niż na tak przestarzałym nośniku jak fizyczne zdjęcia. Śledzenie raz po raz od nowa historii wpisów i zmiany nastrojów na facebooku, komentarzy i filmików blogerskich, smsów czy poczty głosowej dawało bohaterom namiastkę prawdziwego bliskiego.1

Powiem szczerze, że książka pisana jest pięknym stylem, postaci zarysowane są w finezyjny sposób, mimo to początkowo dziewczęce postaci były dla mnie zbyt podobne i nie potrafiłam jakoś ich odróżnić. Niektóre fragmenty to dobre cytaty do kalendarzy. Ta pozycja to przede wszystkim niewykorzystany potencjał (stąd niższa ocena). Wiem jednak, że nie można mieć wszystkiego. Treść jest skierowana przede wszystkim do młodszego czytelnika, który stracił dla siebie kogoś ważnego i jak z tym bólem może sobie poradzić. Zakończenie, jak można się spodziewać, jest niezwykle cukierkowe – wszyscy są dla siebie po prostu wielka nieskończoną rodziną. A można by było to jakoś zgrabniej pociągnąć dalej, pozwolić się książce rozwinąć. W każdym razie plus za dobry tytuł i próbę podjętego tematu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz