czwartek, 21 kwietnia 2022

Przystanek CXXXVIII: Złączeni honorem Reilly

 

Autor: Cora Reilly
Tytuł: Złączeni honorem
Wydawnictwo: NieZwykłe
Rok wydania: 2019 (I wyd. w 2014)
Ilość stron: 285
Gatunek: Romans mafijny
Ogólna ocena: 0/10
Czy wnerwiła Kocyk? Wkur... w kosmos! <Kocyk odlatuje jak na haju>

Romance mafijne! Mokry sen każdej szanującej się damy... No nie. Znaczy byłby, gdyby był na poziomie. Ktoś już z recenzentów ułożył listę słów używanych podczas scen erotycznych w tych książkach (w tych pozycjach hehe) i przyznaję, że to się zgadza, że rzeczywiście są tak schematyczne, pisane metodą kopiuj-wklej, podjętą najwyraźniej na studiach. I żeby mnie dobrze zrozumiano - nie mam nic przeciwko romansom, podobnie jak nie mam nic złego w stosunku do książek na poziomie o jakiejkolwiek innej tematyce, które prezentują sobą przynajmniej logiczną całość, którą podratowano stosowną korektą i wnikliwym okiem recenzenta, zanim puszczono na rynek. A tak? Dzisiejsza literatura podobnego typu sprzedawana jest jak bułki w supermarketach z surowego szkieletu celulozy, napompowanych chemikaliami, ać, żeby na chwilę zadowolić gusta czytelnicze. Jeszcze nam się wszystkim to odbije przynajmniej porządnym refluksem.

Strzelacie sobie w kolano, mówię wam. To się w końcu zemści.

Ale na razie wszyscy, a raczej wszystkie - czytelniczki - zaczytują się bez opamiętania w mafijne perypetie niczym telewizyjne telenowele. Historia ze "Złączonymi honorem" wcale nie jest w tym punkcie jakaś inna, ani odkrywcza, ani oryginalna, na ten czas występuje jako pierwsza część siedmiotomowej serii "Urodzeni w mafii" (zaskoczeni tytułem, prawda?). Pierwszy tom opowiada historię Arii i Luki. Krwiożerczej mafiozowej bestii, któremu obiecano - rzecz jasna - "najpiękniejszą" z rodu Scuderi. Aria oczywiście nie ma w tej kwestii nic do powiedzenia, wychowywana niczym w średniowieczu (patrz: prześcieradło z pierwszej nocy) z tendencją do "przedłużenie rodu jest najważniejsze". Ponadto nie wychodzi za mąż  za nikogo innego, jak za "najprzystojniejszego ganstera" w całym mafiozowym półświatku. Po prostu para stulecia, nie ma zmiłuj. W tomie znajdują się już zapowiedzi do kolejnych historii w przypadku pozostałych postaci, ale najwyraźniej pozbawionych takiej urody. No chyba że każdy tam jest nafaszerowany już w genach wspaniałych rodów urodą i urokiem osobistym jak indyk w święto dziękczynienia.

 Kompletnie więc naiwna i głupiutka Aria, która nigdy nie wychodziła sama na ulicę (czy w ogóle wychodziła?), łapie się ostatniej deski ratunku, czyli próbą rozkochania w sobie tego mafioza oraz przyszłymi planami pójścia jednak na studia (ja tam nie wiem, czy po takiej edukacji w ogóle można). Nagle o życiu wie już wszystko. Ten Luca oczywiście zgadza się na jej mało wyrafinowane warunki w sieci podpuchy i dobiera się do niej powoli, a ona oczywiście jest tak pojętym uczniem, że wszystko kończy się pięknie i wspaniale. Nawet w sumie scenie gwałtu potrafii odnaleźć liczne orgazmy i spełnienie, bo czymże są siniaki, rany i krwotoki jak grą około-wstępną? Denerwowało mnie, że Aria w zamierzeniu "walczy o niezależność", bo jakoś nie zauważyłam, by faktycznie stała się choć trochę niezależna albo żeby o to walczyła. Ale cóż, to tylko opinia, jedna z wielu.

Sceny łóżkowe? Sprośne słówka wzorowane chyba na niemieckich pornosa z równie płaską akcją. Plus ciągłe przemyślenia nastolatki o tym, że ona się przecież tak nie da (a się daje, więc cóż, konflikt interesów najwyraźniej). Zresztą, nie ma co szukać logiki. Nie czytałam kolejnych tomów (i nie zamierzam), ale założę się, że te same sceny pojawiają się w kolejnych tomach, wystarczy porównać.

Więc cóż, jeśli mam wydać subiektywną opinię, to dla mnie był to czas stracony, choć zawsze miło mi na wyszukiwaniu błędów korektorskich. I niektóre sceny były bardzo zabawne (choć pewnie nie w zamierzeniu). Ale jeśli inni chcą się zmierzyć z historią niegrzecznych chłopców, to niech biorą, a może znajdą tam coś dla siebie. Kto to wie?

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz