środa, 6 kwietnia 2022

Przystanek CXXXIII: Pierwsze słowo Kisiel

 

Autor: Marta Kisiel
Tytuł: Pierwsze słowo
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2018
Ilość stron: 320
Gatunek: Fantastyka, zbiór opowiadań
Ogólna ocena: 8/10
Czy wnerwiła Kocyk? <Kocyk sjeszcze w szoku, ale wnerwiony raczej nie jest>



Tym razem zbiór opowiadań. Powiedziałabym akurat, że jest to lektura nie dla fanów tej pani, a tych, co dopiero zaczynają przygodę z Kisiel, ponieważ znajdują się w niej opowiadania, które każdy z nią zaznajomiony zdążył już przerobić. Warto przytoczyć, jakie znajdują się w tym tomie:

- Rozmowa dyskwalifikacyjna
- Katabasis
- Dożywocie
- Nawiedziny
- Przeżycie Stanisława Kozika
- Jadeit
- Miasto motyli i mgły
- W zamku tej nocy
- Szaławiła
- Cały świat Dawida
- Pierwsze słowo

Dla mnie więc była to miła lektura, ale wyłącznie w połowie - "Dożywocie" stanowi bowiem pierwszy rozdział tomu "Dożywocie". "Szaławiła" - o niej już było, też niezbędnik do "Oczu urocznych". Tytułowe "Pierwsze słowo" znałam z próbek wydanych przez Uroboros na targach książki w Warszawie w 2019 roku. Być może miałam po prostu pecha. Z drugiej strony opowiadania, których nie znałam, były naprawdę dobre, utrzymane w różnych klimatach. Powiem szczerze, że po "Dożywociu" czegoś takiego się nie spodziewałam, co było miłe. Nie powiem, "Jadeit" wciąż chodzi mi po głowie, ponieważ nie bardzo zrozumiałam, co w końcu łączyło zamordowaną kobietę i początkującego policjanta (historia w klimacie XIX-wiecznej Francji). Opowiadanie o Stanisławie Koziku - bardzo trafne, trochę w zombie'owskim klimacie tym razem, ale jakże życiowym. Podobnie w "Cały świat Dawida", chociaż strasznie mi styl Grzędowicza przypominał (przypadek?). "Miasto motyli i mgły" pisany w stylu New Age (miasto wyjęte z czasu, Kruki i wyklęci). Nie powiem, taki rozrzut mnie zaskoczył, ale pozytywnie.

Nie będę wyłącznie wychwalać. Za najsłabsze opowiadanie uważam "W zamku tej nocy", o wielkiej wyrwanej z Romantyzmu misji trzech młodzieńców, ale i równie dziwnych duchów. Niemniej było to dopracowane (szczególnie w odbiciu naszego literackiego dorobku, filolodzy polscy docenią), m.in. w użytym języku oraz dobraniu imion bohaterów (Wallenrod, Winkelried i Wawrzyniec). Mickiewiczowskiego, fikcyjnego bohatera szwajcarskiego oraz męczennika chrześcijańskiego (tutaj akurat zgaduję, może ma ktoś inny pomysł). Bardzo ładnie rozegrane, a zakończenie zaskakuje. Duchy tylko trochę wkurzają... Na siłę próbują być zabawne, a im to nie wychodzi.

Samo "Pierwsze słowo" od lat tkwi w mojej pamięci. Rzecz jasna nie zamierzam spoilerować, ale pokrótce - to ciężka historia matki uwikłanej w dżinowskie życzenie. Nie dziwię się, że książka zyskała tytuł właśnie po nim, ponieważ uważam to za najlepsze opowiadania w całym zbiorze, mimo tego każde dało coś od siebie.  Ja tak jak mówię, akurat sporo już znałam, więc lektura zajęła mi z 3h (szczególnie nie mogę uwierzyć, że pojawiło się w nim rozdział z "Dożywocia" - moim zdaniem wyłącznie jako zapchaj-dziura, inaczej mówiąc "no, dowal do tych 300 stron, please" - nie do wybaczenia kompletnie!). Stąd zdecydowanie niższa ocena. Tak jak napisałam na początku, uważam, że jest to lektura przede wszystkim dla zaczynających przygodę z Kisiel, początkujących, szczególnie tych, którzy nie czytali "Dożywocia", ponieważ fanów to wkurzy (mnie też). Będą mieli tak jak ja, mieszane odczucia. A szkoda, bo potencjał był.

Cały zbiór stanowi ciekawą mieszankę stylów, gatunków i klimatów. Współczesność, New Age, XIX-wieczna Francja, nawiedzony przywojskowy burdel... Oczywiście, wciąż może być wesoło i milutko (szczególnie ze wspomnianym aniołku w bamboszkach), ale Kisiel udowodniła, że może jeszcze zadziwić - niektóre opowiadania są naprawdę mroczne, nie pozostawiające żadnej nadziei, przygnębiające, wręcz brudne. Wciąż pojawia się znana po Kisiel zabawa słowem, wyrafinowany dowcip, różne przeładowane opisy i kontrasty sytuacyjne, ale i żonglowanie emocjami, wsadzanie groteski, bez strachu przed czarniejszą nutą (wybitnie nie dla dzieci), zlepek różnych stylów, przeskakiwanie z miejsca na miejsce, także czasowo, słowiańskie i baśniowe postaci w nowej odmianie (ten biedny krasnoludek z "Rozmowy dyskwalifikacyjnej" - ojoj). Prawdziwa mieszanka, idealna dla nowego czytelnika, nie znającego jeszcze dobrze Kisiel. Dorosłego czytelnika (patrz: czaszka na okładce, hehe).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz