czwartek, 19 września 2019

Przystanek LI: To nie deszcz Birenbaum


Autor: Halina Birenbaum/ Monika Tutak-Goll
Tytuł: To nie deszcz, to ludzie
Wydawnictwo: Agora SA
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 456
Gatunek: Biografia, literatura obozowa
Ogólna ocena: 10/10
Czy wnerwiła Kocyk? Kocyk się dokształca! <poprawia okularki na pseudonosie>


Dzisiaj nic z fantastyki i nareszcie nie seria - a co! No właśnie, a co? Tym razem na poważnie, bo wracamy do tematów obozowych!
Haliny Birenbaum przedstawiać chyba nie trzeba, ale jednak należy to zrobić, by nikt teraz nie przeszukiwał nagle przeglądarki w bocznym oknie (ale warto). W czasie II wojny światowej przebywała w getcie warszawskim, następnie przewieziono ją wraz z rodziną do KL Majdanek, Auschwitz, Ravensbrück oraz Neustadt-Glewe. Od 1947 mieszka w Izraelu, prywatnie uważa się za Polkę i Izraelitkę. Wszyscy znają ją jako autorkę wspomnień obozowych "Nadzieja umiera ostatnia", ale to nie jedyna jej książka, pisze również wiersze. "To nie deszcz, to ludzie" to tak naprawdę wywiad poprowadzony przez Tutak-Goll. Miałam okazję być na spotkaniu promującym tę książkę (mam autograf!), ponadto jestem dość świeżo po lekturze, dlatego czuję się związana emocjonalnie z tą pozycją. No i wiem to i owo. Znajomość tych kobiet zaczęła się od pewnego małego wydarzenia - wycięcia pewnej sławnej mirabelki na jednej z dzielnic Warszawy. Książka to przypadkowy skutek. Skąd tytuł? Birenbaum tak określa ludzi - że są zmienni, mogą więc zawsze zmienić swoją decyzją (a dokładniej o co chodzi, dowiecie się w książce, na jasnych przykładach). Można też dopytać zawsze mnie...
Co nowego można dopowiedzieć, co nie pojawiło się we wcześniejszych książkach? Dowiadujemy się więcej o poobozowym życiu Birenbaum, co najciekawsze - poznajemy od podszewki powstawanie państwa Izrael, w którym w prawie od początku uczestniczyła, mierzyła się z traumą poobozową, pamięciom po tych, których już nie ma, zyskiwaniem rodziny (głównie przyszywanej, ponieważ z całej rodziny przeżyli tylko ona i brat), przekazywaniem swojego doświadczenia synom, poszukiwaniem miłości (jeszcze w obozie i już po wojnie). Zszokował mnie fakt, że początkowo uważano ludzi, którzy przeżyli Holocaust za gorszego sortu, że dawali się wieść "na rzeź jak barany" i tego uczono również w szkołach, odgradzając tym samym dzieci od rodziców. Poznanie stosunków polsko-izraelskich dzięki lekturze tej książki potrafi w łatwy sposób wiele wytłumaczyć i za to jestem szczególnie wdzięczna.
Gorąco polecam. Wywiad prowadzony jest w dość lekkim stylu, pojawiają się wątki miłosne z życia Birenbaum, z codzienności warszawskiej, złe chwile przeplatają się z tymi dobrymi. To sprawia, że blisko 500 stron czyta się szybko i sprawie, a i jeszcze coś w głowie na długo zostanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz