niedziela, 8 września 2019

Przystanek XLIV: Tusz i Iskra Broadway


Autor: Alice Broadway
Tytuł: Tusz i Iskra (seria Księgi skór)
Wydawnictwo: Czwarta Strona/ We need Ya
Rok wydania: 2018-2019
Ilość tomów: 2 (a ile całość?)
Gatunek: Fantastyka, utopia, literatura młodzieżowa
Ogólna ocena: 9/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie dziś, ale dawno dawno temu Kocyk wnerwiał się cały czas


Pierwsze, co rzuca się w oczy przy tej serii, to niewątpliwej urody tomy. Błyszczą się i połyskują przy każdym ruchu stron, co na pewno zwiększa wartość książek, na razie wizualny. Co znajduje się w środku?

Przyjemna baśń z morałem. Tak, tak krótko. Powieść jest na tyle delikatnie finezyjna, prawie eteryczna, że trudno inaczej ją określić. Niby nie wymyśla nic nowego, nie chodzi mi tutaj o pomysł na fabułę, tylko wartości, jakich dotyczy, ponadto reedycję znanych baśni lub legend, m.in. Śpiącej Królewny (trochę przerabianej przez dwa tomy, które do tej pory przeszłam, co upodabnia do serialu "Once upon a time").

Trochę chaotycznie nakreślam, ale już wracam do równowagi. Zachwycający może być pomysł zarysowanej historii: główną bohaterką serii jest Leora, dziewczyna żyjąca w szczęśliwej utopii, w której żyją naznaczeni - ludzie, którzy oznaczają swoją skórę tatuażami, gdy wydarzy się coś, o czym pragną pamiętać. Prócz znaków urzędowych, tj. wiek czy drzewo genealogiczne, obywatele mogą tworzyć tatuaże podług własnego uznania. To ważne dla tej społeczności, ponieważ po ich śmierci ciało się... skóruje, a z tej skóry tworzy się księgi, które później rodzina może dostać do domu i wspominać swojego przodka. Poznajemy Leorę w chwili, gdy jej ojciec odchodzi już z tego świata, więc poznajemy po kolei wszystkie etapy tej przemiany (człowieka w księgę). Coś jednak idzie nie tak [SPOILER!] i jej ojciec zostaje uznany za niegodnego zapamiętania. To sprawia, że ma problem z określeniem własnej tożsamości, sekrety rodzinne dają jej we znaki i w ostatecznym rozrachunku popełnia ogromny błąd. Również władza państwowa/ miastowa mami ją, podsuwa tropy, testuje na każdym kroku.

Leora posiada również rzadki talent czytania, tj. potrafi odczytywać tatuaże znajdujące się na skórach obcych jej osób, ale w kontekście ich życia, jakby czytała ich przeszłość i prawdopodobną przyszłość. Poznaje te osoby poprzez znaki. Wraz z kolejnym tomem okazuje się, że Leora jest niezwykłą osobą, ponieważ jeśli chodzi o miejsce pracy w społeczności, może robić wszystko, do każdej pracy ma powołanie (m.in. potrafi czytać ludzi, dostrajać się do nich podczas tatuowania, a władze państwa uważają, że pasowałaby na skórownika, tak jak jej ojciec). To jednak sprawia, że dziewczyna gubi się jeszcze bardziej. Ponadto stopniowo przestaje wierzyć w prawdziwie szczęśliwość miasta w którym żyje, pojawia się zagrożenie w formie nienaznaczonych (ludzi nieoznaczających swojej skóry), którzy do tej pory istnieli w zasadzie tylko w legendach i bajkach, mających za zadanie straszyć niegrzeczne dzieci lub ostrzegać je przed niebezpieczeństwem. Z każdą stroną serii utopia zmienia się, pokazuje nieścisłości i pęknięcia.

Ważną funkcję w społeczności odgrywają baśnie. Bajarka Mel zrzeka się własnej historii na rzecz państwa-miasta (ma je wypisane na skórze). Baśnie ostrzegają społeczność przed zagrożeniami, pokazują jak należy postępować. W muzeum miasta straszą zakonserwowani nienaznaczeni, przypominając o ich okrucieństwie w stosunku do naznaczonych. Te ogólno przyjęte prawdy Leora musi zrewidować, szczególnie w części II, gdy [SPOILER!] poznaje baśnie nienaznaczonych (bo właśnie tam trafia w części II, przenosząc miejsce akcji powieści) oraz więcej z życia swojej rodziny, szczególnie matki. I nagle stoi przed zadaniem poznania, kto tak naprawdę ma rację. A może nikt [SPOILER] Leora jest córką nienaznaczonej i nienaznaczonego. Pasuje wszędzie i nigdzie. To sprawia, że staje się idealnym szpiegiem... "Każda historia ma dwa oblicza".

Jest też miłość. Zaciekawiło mnie to, że ojciec Leory zakochał się dwa razy w swoim życiu (w baśniach zwykle jest to jednak miłość na całe życie). Leora również przeżywa młodzieńcze wzloty. Na zabawie szkolnej dostaje adoratora, z którym będzie się musiała dość długo borykać przez to, że mu odmówi, z różnym skutkiem, nawet w pierwszej pracy. I oczywiście Oscar, triumf nastoletniej miłości, moim zdaniem. Wszystko zaznaczone delikatnie, bo przecież Leora ma inne rzeczy na głowie... Trochę nie wiem, jak oceniać Gull, dziewczynę, z którą Leora mocno związała się emocjonalnie (jakby była jej bliźniaczką).

Może jeszcze parę słów o bohaterach. Każdy jest jasno nakreślony, z charakterystycznymi cechami. Czasem są ewidentnie źli, brutalni jak Minnow, zmienni jak Fenn (obawiał się Leory, ale gdy uratowała jego siostrę wbrew prawu wspólnoty, zmienia swoje nastawienie). Bardzo polubiłam Obela, którego charakterek i humor uważam za trafienie w dobry punkt. Wciąż nie wiem, co myśleć o burmistrzu (szczególnie w zakończeniu tomu II, co mnie zupełnie zaskoczyło), ale to tylko pokazuje, że jest mocną stroną tej serii.

Słowem: polecam. Trzeba jednak pamiętać, że ta seria to nie petarda, jak pokazywały to reklamy. To pomału rozwijająca się baśń, znakomita dla młodzieży, ale dorośli też odnajdą jej walory. Delikatna, nawet słodka, czasami wchodząca w poetycznie sformułowane sentencje. Sporo mówiąca o poszukiwaniu siebie samego, konfliktach w pozornie szczęśliwych społecznościach i o tym, co może spowodować ślepe kierowanie się zasadami, społecznymi czy państwowymi. Uniwersalna - każdy znajdzie coś dla siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz