niedziela, 7 kwietnia 2019

Przystanek XXIII: Nowoczesna baśń Black



Autor: Holly Black
Tytuł serii: Nowoczesna baśń: Danina i Waleczna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2006-2007
Ilość tomów: 2 + jeden dodatek
Ocena: 10/ 10
Czy wnerwiła Kocyk: Klasyki nie wnerwiają :)

Holly Black to pisarka, której nikomu nie trzeba przedstawiać, zwłaszcza, że niedawno wydała nowy cykl powieści, czyli znowu jest o niej głośno. Zdaję sobie sprawę z faktu, że "Kronik Spiderwicka" poważnie charakteryzują jej twórczość, ja jednak wolę omówić jej pierwsze książki, a że nie przeprowadziłam głosowania - więc zrobię tak, jak ja chcę.

Ktoś, kto jest od dzieciństwa karmiony baśniami i legendami kończy w ten sam sposób - żyje nimi do końca swoich dni (myślę tu też o sobie). Black postanowiła o nich pisać, ubierając je w niecodzienną odmianę. "Daninę" podobno przetłumaczono dotychczas na 14 języków i uważa się ją za przykład idealnego urban fantasy (albo romantycznego horroru, cokolwiek to powinno znaczyć). Czy rzeczywiście jest tak fantastyczna, jak ją statystyki malują?

"Danina" potrafi zauroczyć czytelnika już samą okładką - wróżka z papierosem jasno daje do zrozumienia, o czym to będzie historia. A dalej jest jeszcze lepiej. Fabuła rysuje się następująco: nastoletnia Kaye wiedzie wędrowniczy tryb życia, nie chodzi do szkoły, a jej wychowaniem zajmuje się bardziej powietrze niż ktoś konkretny. Podróżuje z miasta do miasta z zespołem rockowym swej matki (niespełnionej piosenkarki i alkoholiczki). Kaya zatem nie wiedzie idealnego życia, zdana w zasadzie na siebie. Jest twarda, ale nie zgorzkniała, oddana swoim przyjaciołom. W końcu trafia do rodzinnego miasta, gdzie przeszłość dopada dziewczynę - w dzieciństwie widywała skrzaty, teraz historia się powtarza i jak to bywa w fantastyce, dowiaduje się czegoś o sobie. Nie jest człowiekiem, a skrzatem! Tym samym zostaje wciągnięta w konflikt między dwoma królestwami tego gatunku i zakochuje się w osobie, której nie powinna (Roiben). Brzmi znajomo? Możliwe - "Lament" i "Ballada" Stiefvater z tej strony wypadają podobnie, jednak co odróżnia je od siebie, to zdecydowanie odmienny styl obu pisarek oraz szczególne różnice w dalszym poprowadzeniu fabuły. Stiefvater jest bardziej delikatna (powiedziałabym, że "eteryczna", jeśli ktoś mnie rozumie), Black częściej leje po mordzie swoich czytelników (w jak najbardziej pozytywnym kontekście). Jest charakterystyczna. Prosty język, mniej opisów na rzecz akcji. Mimo że pomysł Black na skrzaty (/elfy?) może wydać się nie całkiem oryginalny, to tajemnica tkwi w szczegółach.

Wątek miłosny nie jest zbyt rozbudowany, tworzy raczej tło do poszczególnych wydarzeń. Nie jest go ani za dużo, ani za mało, a akcja nie toczy się po ślimaczemu. Kaya to twarda nastoletnia babka, która za nikim nie wodzi maślanymi oczkami, dobrze wie, czego chce i nie boi się o to walczyć, a i jej zachowanie oraz język nie charakteryzuje jej jako niewinną nastoletnią bohaterkę. Dzięki magicznym wydarzeniom Kaya dorasta i na nowo odnajduje siebie (no cóż, baśń). Ciekawie wbudowano tu baśnie na temat skrzatów (np. podmian, jeśli u wózeczka dziecięcego nie powiesi się czerwonej wstążki). Warto wspomnieć, że relacja Kayi z matką jest niezwykle dziwna, trzeba na nią przymknąć oko - ich więź nie wygląda jak matka-córka, co może szokować niektórych.

A jak tam wypada "Waleczna"? To teoretycznie kontynuacja (powracamy do krainy skrzatów), ale nie do końca, bo Kayi już nie ma, pojawia się za do Valerie (Val) Russell, kolejna zbuntowana nastolatka, tym razem z Nowego Yorku. Znowu pojawia się ta specyficzna wojna matko-córcza, tym razem znaczna. Val bowiem przyłapuje matkę ze swoim chłopakiem w... no, wiecie. W bardzo intymnej chwili. Dziewczyna z miejsca porzuca wszystko. Nowe schronienie znajduje w podziemiach zapomnianej stacji metra, poznając magiczny świat skrzatów, podłącza się do grupy podobnej do niej nastolatków, Luisa, Dave'a i Lolli, którzy regularnie odurzają się specyfikiem produkowanym przez trolla Ravusa, podkradając go (przy okazji, bo dla niego pracują). Również zaczyna dla niego pracować, spełniać jego polecenia, m.in. roznosząc magiczne lekarstwa dla skrzatów. Nawet sama ulega pokusie i również się narkotyzuje. Po drodze zaczynają ginąć skrzaty, Ravus zostaje oskarżony, ale Val go polubiła, bla bla bla... Spoiler, spoiler.

Tutaj, podobnie jak w "Daninie", nie ma przesady z wątkiem miłosnym, a akcja toczy się bardzo szybko. Fabuła toczy się w zasadzie na pograniczu dwóch światów, co odróżnia ją od pierwszej części. Wiele czytelników narzeka, że niektóre ciekawe wątki są jedynie zarysowane, nie ciągnięte dalej, choć powinny. No i "Waleczna" zdecydowanie wypada gorzej w porównaniu z "Daniną", jednak wciąż trzyma poziom. Obie książki serii są krótkie, czyta się je szybko i sprawnie, trzeba pamiętać, że to zupełnie inna forma rozrywki, w której króluje np. George R.R. Martin, rażąc grubymi tomiskami, co nie oznacza, że są gorsze. To naprawdę dobra fantastyka i prawdziwe pytanie brzmi: jak to wygląda w najnowszym cyklu "Okrutny książę"? No cóż... ja jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że kiedyś się dowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz