Autor: Holly Black
Tytuł serii: Nowoczesna baśń: Danina i Waleczna
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2006-2007
Ilość tomów: 2 + jeden dodatek
Ocena: 10/ 10
Czy wnerwiła Kocyk: Klasyki nie wnerwiają :)
Holly Black to pisarka, której nikomu nie
trzeba przedstawiać, zwłaszcza, że niedawno wydała nowy cykl powieści, czyli
znowu jest o niej głośno. Zdaję sobie sprawę z faktu, że "Kronik
Spiderwicka" poważnie charakteryzują jej twórczość, ja jednak wolę omówić
jej pierwsze książki, a że nie przeprowadziłam głosowania - więc zrobię tak,
jak ja chcę.
Ktoś, kto jest od dzieciństwa karmiony
baśniami i legendami kończy w ten sam sposób - żyje nimi do końca swoich dni
(myślę tu też o sobie). Black postanowiła o nich pisać, ubierając je w
niecodzienną odmianę. "Daninę" podobno przetłumaczono dotychczas na
14 języków i uważa się ją za przykład idealnego urban fantasy (albo
romantycznego horroru, cokolwiek to powinno znaczyć). Czy rzeczywiście jest tak
fantastyczna, jak ją statystyki malują?
"Danina" potrafi zauroczyć
czytelnika już samą okładką - wróżka z papierosem jasno daje do zrozumienia, o
czym to będzie historia. A dalej jest jeszcze lepiej. Fabuła rysuje się
następująco: nastoletnia Kaye wiedzie wędrowniczy tryb życia, nie chodzi do
szkoły, a jej wychowaniem zajmuje się bardziej powietrze niż ktoś konkretny.
Podróżuje z miasta do miasta z zespołem rockowym swej matki (niespełnionej
piosenkarki i alkoholiczki). Kaya zatem nie wiedzie idealnego życia, zdana w
zasadzie na siebie. Jest twarda, ale nie zgorzkniała, oddana swoim
przyjaciołom. W końcu trafia do rodzinnego miasta, gdzie przeszłość dopada
dziewczynę - w dzieciństwie widywała skrzaty, teraz historia się powtarza i jak
to bywa w fantastyce, dowiaduje się czegoś o sobie. Nie jest człowiekiem, a
skrzatem! Tym samym zostaje wciągnięta w konflikt między dwoma królestwami tego
gatunku i zakochuje się w osobie, której nie powinna (Roiben). Brzmi znajomo?
Możliwe - "Lament" i "Ballada" Stiefvater z tej strony
wypadają podobnie, jednak co odróżnia je od siebie, to zdecydowanie odmienny
styl obu pisarek oraz szczególne różnice w dalszym poprowadzeniu fabuły.
Stiefvater jest bardziej delikatna (powiedziałabym, że "eteryczna",
jeśli ktoś mnie rozumie), Black częściej leje po mordzie swoich czytelników (w
jak najbardziej pozytywnym kontekście). Jest charakterystyczna. Prosty język,
mniej opisów na rzecz akcji. Mimo że pomysł Black na skrzaty (/elfy?) może
wydać się nie całkiem oryginalny, to tajemnica tkwi w szczegółach.
Wątek miłosny nie jest zbyt rozbudowany,
tworzy raczej tło do poszczególnych wydarzeń. Nie jest go ani za dużo, ani za
mało, a akcja nie toczy się po ślimaczemu. Kaya to twarda nastoletnia babka,
która za nikim nie wodzi maślanymi oczkami, dobrze wie, czego chce i nie boi
się o to walczyć, a i jej zachowanie oraz język nie charakteryzuje jej jako
niewinną nastoletnią bohaterkę. Dzięki magicznym wydarzeniom Kaya dorasta i na
nowo odnajduje siebie (no cóż, baśń). Ciekawie wbudowano tu baśnie na temat
skrzatów (np. podmian, jeśli u wózeczka dziecięcego nie powiesi się czerwonej
wstążki). Warto wspomnieć, że relacja Kayi z matką jest niezwykle dziwna,
trzeba na nią przymknąć oko - ich więź nie wygląda jak matka-córka, co może
szokować niektórych.
A jak tam wypada "Waleczna"? To
teoretycznie kontynuacja (powracamy do krainy skrzatów), ale nie do końca, bo
Kayi już nie ma, pojawia się za do Valerie (Val) Russell, kolejna zbuntowana
nastolatka, tym razem z Nowego Yorku. Znowu pojawia się ta specyficzna wojna
matko-córcza, tym razem znaczna. Val bowiem przyłapuje matkę ze swoim
chłopakiem w... no, wiecie. W bardzo intymnej chwili. Dziewczyna z miejsca
porzuca wszystko. Nowe schronienie znajduje w podziemiach zapomnianej stacji
metra, poznając magiczny świat skrzatów, podłącza się do grupy podobnej do niej
nastolatków, Luisa, Dave'a i Lolli, którzy regularnie odurzają się specyfikiem
produkowanym przez trolla Ravusa, podkradając go (przy okazji, bo dla niego
pracują). Również zaczyna dla niego pracować, spełniać jego polecenia, m.in.
roznosząc magiczne lekarstwa dla skrzatów. Nawet sama ulega pokusie i również
się narkotyzuje. Po drodze zaczynają ginąć skrzaty, Ravus zostaje oskarżony,
ale Val go polubiła, bla bla bla... Spoiler, spoiler.
Tutaj, podobnie jak w "Daninie",
nie ma przesady z wątkiem miłosnym, a akcja toczy się bardzo szybko. Fabuła
toczy się w zasadzie na pograniczu dwóch światów, co odróżnia ją od pierwszej
części. Wiele czytelników narzeka, że niektóre ciekawe wątki są jedynie
zarysowane, nie ciągnięte dalej, choć powinny. No i "Waleczna"
zdecydowanie wypada gorzej w porównaniu z "Daniną", jednak wciąż
trzyma poziom. Obie książki serii są krótkie, czyta się je szybko i sprawnie,
trzeba pamiętać, że to zupełnie inna forma rozrywki, w której króluje np. George
R.R. Martin, rażąc grubymi tomiskami, co nie oznacza, że są gorsze. To naprawdę
dobra fantastyka i prawdziwe pytanie brzmi: jak to wygląda w najnowszym cyklu
"Okrutny książę"? No cóż... ja jeszcze nie wiem, ale mam nadzieję, że
kiedyś się dowiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz