sobota, 6 kwietnia 2019

Przystanek XXII: Wyścig śmierci Stiefvater

Autor: Maggie Stiefvater
Tytuł: Wyścig śmierci
Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 496
Ocena: 9/ 10
Czy wnerwiła Kocyk: Nie, wyścigi śmierci to dla Kocyka błahostka

Już ostatni raz sięgam po tą autorkę, choć możliwe, że kiedyś odważę się zrecenzować "Spirit Animals", do której to serii napisała drugi tom (choć nie wierzę w czytanie środkowej części, to jak recenzowanie dwóch stron książki). No i w końcu muszę przeczytać "Przeklętych świętych", gdy w końcu uporam się z książkowymi zaległościami (stosik mi już trochę urósł). Na pewno do jej książek będę jeszcze wracać!

Wyścig śmierci, a raczej Skorpiona, to wyścig, w którym można stracić życie. Odbywa się co roku, w listopadzie, na wyspie Thisby. Jeźdźcy na swoich rumakach zrobią wszystko, aby go wygrać, w końcu wygrana jest nie byle jaka, na wyspie, na której trudno o dobrą pracę. Ponadto to krwawy wyścig - wielu traci w nim życie, a to przez mityczne (celtyckie) konie uisce. Wabią ludzi do morza, a potem je pożerają... Na nich właśnie ścigają się uczestnicy konkursu, licząc się z faktem, że w każdej chwili mogą zostać wciągnięci do morza.

Jednym z niezwycieżonych uczestników wyścigu jest Sean Kendrick, oczywiście przystojny, oczywiście ponadprzeciętny (wygrał już więcej niż raz), to nie on jednak jest głównym bohaterem książki. Będzie nią Puck (Kate) Connolly - pierwsza kobieta, która zamierza wziąć udział w wyścigu, ale do tego uczestnictwa nie zmusza ją feminizm, ani chęć szybkiego zysku lub sławy, a sytuacja materialna. Na morzu traci rodziców, sama nie jest w stanie opłacić najmu domu, a z braćmi też nie jest najlepiej. Ponadto nie zamierza ścigać się na zwodniczych koniach uisce, a na swojej ukochanej klaczy. Młoda Puck zamierza więc złamać dwie tradycje za jednym zamachem.

Finał zapewne nikogo nie zaskoczy i przypominam, że jest to książka dla młodzieży, w której jednak dorośli też się odnajdą, ale nie wszyscy. Styl autorki jest charakterystyczny i tutaj wciąż mamy niezwykle plastyczny język a la Stiefvater, tak przeze mnie ukochany i podkreślany. Uważam jednak tę pozycję za najsłabszą. Wątek miłosny wyszedł najsłabiej (wiadomo kto z kim, słabo zarysowany, chemii tu nie znajdziecie, ale ten, co nie szuka, przynajmniej się nie zawiedzie) i w zasadzie wydawał się tutaj niepotrzebny. Z akcją też się nie pogubimy (wypada podobnie jak w serii o wilkołakach - powoli, bez pośpiechu, mimo że to "Wyścig"). I pewna stereotypowość - to powieść o dziewczynie, która walczy z brutalną rzeczywistością o swoje, udawadnia swoją wartość, na końcu dostając wszystko, o czym marzyła (literatura młodzieżowa, to i happy end). Mocną stroną jest znowu odwołanie do mitologii celtyckiej oraz oryginalny sposób jego ujęcia. Czasem słyszę o porównaniach  tej ksiązki do "Igrzysk śmierci" - mimo że w tytule też jest śmierć, nie ma zbyt wielu podobieństw, więc jeśli ktoś jest już po "Igrzyskach", radzę odczekać z rok, dwa, nieco odtajać, by na "Wyścigu" się nie zawieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz