niedziela, 16 marca 2025

Przystanek CCVII: Przeczucie Skrzydlewskiej

     

Autor: Ludka Skrzydlewska
Tytuł: Przeczucie
Wydawnictwo: Editio Red
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 376
Gatunek: romans
Ogólna ocena: 0/10
Czy wnerwiła Kocyk? Kocyk mówi, że lepiej idź na spacer 



Czasem dokonuję głupich wyborów. Jednym z nich jest właśnie książka powyżej. Stwierdziłam, że skoro opisuje się go jako kryminał, sensacja, thriller (m.in. na lubimy.pl), do tego całkiem morczna okładka, to może bezpieczna opcja na poznanie tej autorki, ponieważ jednak sporo pozycji wydaje. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że to zwykły tani romans skopiowany z tych popularnych. Słowem - wynudziłam się nieziemsko i mam jad w oczach.

A mogło być... dobrze. Akcja książki dzieje się w USA blisko Nowego Orleanu, by koncept voodoo miał sens. To sztampowa historia o tym, że [SPOILER] na jakimś zadupiu jest jakaś tajemnica związana z masowymi ucieczkami młodych (chociaż "3" to moim zdaniem nie masowa, liczbowo się tu nie zgadzało), wszyscy tam wierzą w czary, a rozwiązaniem są ofiary z ludzi. Piszę o tym wprost, ponieważ takich opowieści było już tysiące i jest to kolejne beznamiętne powtórzenie, więc nie ma co ukrywać. A to właśnie chciałam najbardziej zaznaczyć. Ale niech będzie, że można by było sobie o czymś takim poczytać, ucieszyć się, że zgadło się rozwiązanie tak szybko i żyć dalej w pokoju. Nieee, to by było za proste - wciśniemy na chama łzawe romansidło, by było "ciekawiej".

Nie mam pojęcia, czy atmosfera amerykańska została dobrze zarysowana - tam mnie nigdy jeszcze nie zawiało. Ale generalnie - wspominając filmy amerykańskie - chyba się zgadza. Znawcą jednak nie jestem, więc nie porównuję, ale jeśli tam naprawdę do wszystkich mówią "złotko", to nie jadę.

[Spoiler] w ogóle sam akt ofiary jest bezsensowny. Oczywiście w amerykańskim stylu, na bogato cała wieś zbiera się w jednym miejscu, by palić i plądrować, z pochodniami, by był klimat. Ta, klimat, że wow... potem seria pt. "palimy czy nie", "kto chce", "wyjdź za mnie" i oczywiście nieśmiertelne "zginę za ciebie". Już nie mówiąc, że nie ma w tym logiki - główna bohaterka powinna zgodzić się na warunki i tyle, potem źle przeprowadzić rytuał - wszyscy żyją. Ucieczka przez bagna i jezioro była po prostu żenująca... A na drugim końcu jeziora powstał Nowy Orlean, który geograficznie mi nie pasował w przedstawieniu miasta. Po co raz na jakiś czas jechać tam pół dnia, jeśli łódką jest szybciej? 

Ale historia (powiedzmy pseudo) kryminalna może być, gdyby nie została okraszona niedorozwiniętym romansem - kompletnie kopia Penelope Douglas (tak na oko, czytałam tylko jedną jej książkę, recenzja jest w spisie), tyle że TE akcje dzieją się generalnie w łóżku, ale nie na blacie w kuchni, bo tam nie ma sąsiadów. Totalne kopiuj-wklej. Żadnej weny twórczej. Te teksty pseudo śmieszne czy tam seksualne były poniżej jakiegokolwiek poziomu. Śmiertelnie nudne sceny łóżkowe, popełniłabym harakiri, gdybym miała odpowiedni miecz - lepsze to, niż to czytać. Ponadto nie ogarniałam przez całą książkę, dlaczego nagle kulejący facet staje się powalająco przystojny. Ja widziałam w nim takiego a la westernowego dziadka, wiadomo w jakim kapeluszu, a ta nagle wyskakuje z "omg jego klata". Też nie wiem, jak ktoś z urazem biodra może podnosić dorosłą kobietę, ale nie wnikam. W ogóle postaci nagle stają się "milsze oku" głównej bohaterki. Redaktor gazety najpierw jest zwykłym kolesiem (znowu myślałam, że wiekowo zbliżony do lat starczych - wiecie, doświadczenie w mediach i pracy pisarskiej itp.), a potem nagle pstryk! i mamy bogatego przystojnaka, który pragnie jej, że hoł hoł hoł.

Generalnie wiadomo, jak jest w tych sztampowych współczesnych romansach:
1) Piękna dziewczyna niedoceniająca siebie i swoich walorów, ale wszyscy jej pragną,
2) kaloryfer na klacie i marzenia o zerwaniu jego koszuli,
3) Napięcie między ofiarami tak ostre, że nawet w masło nie wejdzie,
Tak, jestem prostolinijna. Gdyby autor miał talent, można z tym coś zrobić, ale gdy mu się nie chce, robi kopiuj-wklej, zmienia scenerię i kasa leci. Dlaczego mam takie działanie oceniać pozytywnie? 

Przejdźmy do głównej bohaterki. Łączyłam ją wizualnie z postacią z okładki, ale w książce jawi się jako przepiękne bóstwo typu "ojejku", rodem z pozycji dla typowych nastolatek. Nie pasowało mi to, szczególnie do "poważnej nagradzanej dziennikarki sensacyjnej, którą ścigają gansterzy", naznaczonej traumą, a piszczącej jak dziecko na widok sukienek. Ciągle opisuje stroje, jaką kieckę widzi itp. W książce sygnowanej jako kryminał... Myślałam, że się potnę. Do tego na każdy kompement (a jest ich bez liku) odpowiada skromnie, więc każdy facet biegnie jej powiedzieć, że nie, że ona nie zdaje sobie sprawy, jaka jest piękna i mądra! Do pożygu... Nie można było raz takiej akcji zrobić, jeśli już? Kogo ma to dowartościować? Autorkę? Do tego jak wspomniałam, główna bohaterka jest dziennikarzem śledczym na wygnaniu, bo - prawie cytuję - była za dobra w swojej pracy, nagradzana i że ona jest za zdolna w ogóle, aby w tej książce być (tak, to już dodałam od siebie). A prosta sprawa zajęła jej jakieś 300 stron, hehe. Da się zgadnąć gdzieś po 50.

Nie wiem, do kogo kierowana była ta pozycja. Jest tak mocno infantylna, że kierowałabym ją do młodzieży, ale są tam sceny łóżkowe. Więc nie wiem, do osiemnastolatków? Ale takich, co nie liczą na zbyt wiele... Może pijanych osiemnastolatków? Faceci tu się nie odnają, nawet nie próbujcie.

Podsumowując: ja nie przykładam do tego ręki. Jeśli ktoś lubuje się w romansach typu Douglas czy Hoover, niech sięga, chociaż nie wiem, czemu by nie wziąć oryginału, a nie wspierać liczne kopie. Nie, że przytaczam te nazwiska z lubością, wręcz przeciwnie. Specjalnie nie jadłam kolacji, by jej przy nich nie zwrócić. Będę szczera, ja tak dennej książki dawno nie widziałam i nie polecam jej nikomu - bo nie jestem bez serca. Skatowałam tym czytaniem siebie, inni niech nie cierpią. Nie wiem, po co ją czytać, a tym bardziej kupować. Takie kopiuj-wklej może zrobić przecież chat GPT prawie lub całkowicie za darmo. Zakładam, że jemu to lepiej pójdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz