sobota, 1 marca 2025

Przystanek CCIII: Bieguni Tokarczuk

  

Autor: Olga Tokarczuk
Tytuł: Bieguni
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 456
Gatunek: literatura piękna
Ogólna ocena: 100/10
Czy wnerwiła Kocyk? Kocyk zadowolony, kontent jak nigdy! 



Musiałam sobie mocno poprawić humor podczas pobytu w szpitalu, także zapakowałam coś, co na bank mi nie spodoba - Tokarczuk. Nie tylko dlatego, że to noblistka, ale także z tego powodu, że to pisarka, która trafia dokładnie w mój gust, gdzie po prawie każdym zdaniu myślę "tak, ona ma rację" i cieszę się z ciekawych uwag oraz obserwacji. "Prowadź swój płóg przez kości umarłych" - to książka, której recenzję można również znaleźć na tej stronie, równie mocna (ekranizacją był film "Pokot") i podobnie dobrze oceniona.

Książka składa się z setki różnych opowiadań o różnej tematyce - mikroskopijnych, małych lub długich - do jednych historii się wraca, do innych nie, jedne zostają skończone, a inne nie. Zwykle związane są ciekawą puentą końcową, prawdziwą kropką na końcu zdania. Na samym początku zostaje wytłumaczone, dlaczego taka forma - to zbiór zapisków, tworzonych na kolanie, czasem na szybko, w biegu, w ruchu. Zapisane w tej chwili różne obserwacje, które akurat w tamtym momencie miały sens. Różne miejsca na ziemi.

Generalnie "bieg", "ruch" i "różne" to definicja tej pozycji. Niektóre zapiski mają charakter jednej myśli, inne są fabularyzowane. Jedne wyglądaja jak reportaż, inne jak fragment horroru. Różnorodność bije po oczach, można jednak wyróżnić główne tematy, które je wieńczą.

Początkowo myślałam, że tytułowi Bieguni pochodzą od "bieguna", że tak często go przekraczają, ale nawet to zostaje wzięte pod mikroskop w tej książce. Generalnie to prawosławna sekta, dla których ważny jest ruch, przez który "oswajają" zło. Dlatego jest tez fragment o Rosji, w którym to pojęcie się wreszcie pojawia. Współcześnie faktycznie mamy do czynienia z pewną aktualizacją tej idei. Potrafimy być w ciągłym ruchu, przekraczając kolejne granice państw. Podobał mi się np. rozdział na temat topografii lotnisk - nigdy o tym nie pomyślałam, zbytnio się jakoś nie interesując budową tych miejsc...

Pojawiają się różne motywy, takie jak mumifikacja czy konserwacja różnych części ciała lub płodów i deformacji. W pewnym momencie gubiłam się tam nad tym, co jest faktem, a co już zmyśleniem (chociaż martwy kot z melodyjką był już mocno creepy, ale za to jasny). Są też arabskie klimaty (sułtan i jego harem), skandynawia (opowieści morskie) czy buddyjskie wątki. Byłam pod wielkim wrażeniem wiedzy autorki oraz jej zmysłu obserwacji, a także tego, ile państw musiała odwiedzić - myślę, że bardziej fizycznie niż jedynie na papierze. Podróżnik rozpozna drugiego podróżnika :P

Podoba mi się język tej książki. Współczesne coś takiego bardzo rzadko oferują (skoro piszą je nastolatki, to co się dziwić), upraszczają go maksymalnie, co dopiero teraz do mnie dotarło. Tutaj podobało mi się już samo formowanie zdań, ujmowanie zjawisk i pojęć. Niejednokrotnie pojawiało się coś, co musiałam odszukać w słowniku, ponieważ obecnie rzadko trafiam na takie pojęcia. Do tego piękna melodyjność, wrażliwość na słowa. Jestem z wykształcenia slawistą, więc również dla mnie interesujące były wtrącenia z różnych języków - z tego powodu, że włączają się terminy lekarskie lub średniowieczne, była łacina, a także zwroty z rosyjskiego (choćby baner reklamowy).

Także dla mnie jest zrozumiałe, dlaczego ta autorka dostała Nobla. W pełni to popieram i się nie dziwię. W przyszłości na pewno sięgnę po resztę jej książek. Dla mnie "Bieguni" było fantastyczną przygodą. Odkrywaniem czegoś nowego, ale też spojrzeniem na to, co znam z innej perspektywy. Do tego piękno prawdziwej, a nie stonowanej, polszczyzny oraz interdyscyplinarność kultur. Pokłon w stronę podróży, rozumianej sprzed pandemii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz