poniedziałek, 21 marca 2022

Przystanek CXXVI: Uśpieni Kołodziejczyk

 

Autor: Beata Kołodziejczyk
Tytuł: Uśpieni
Wydawnictwo: Oficynka
Rok wydania: 2021
Ilość stron: 192
Gatunek: Literatura piękna (w teorii)
Ogólna ocena: 4/10
Czy wnerwiła Kocyk? Kocyk wzdycha rozczarowany, smutny i w ogóle taki jakiś dziwny (ale jutro robimy generalne pranie, może się więc tego obawia)


Wydaje mi się, że mój problem z tą książką polegał głównie na tym, że wiele się po niej spodziewałam. Zresztą, gdy ktoś mi pisze "literatura piękna", to naprawdę nie pozostaję obojętna. Taki gatunek to jednak wyższa szkoła jazdy, a tutaj... Dla mnie ta pozycja nie spełniła wymagań. Być może inni mają odmienne zdanie. Dla mnie to była pierwsza przygoda z panią Kołodziejczyk, laureatką podobno wielu konkursów literackich i mam po tym zdarzeniu mieszane odczucia.

Fabuła jest dość prosta. To swoista autobiografia dziewczyny o imieniu Agata, wraz z sagą jej rodziny (ale na dzieciństwie Agaty się kończy) mieszkającej w Warszawie. Opisywany jako strumień świadomości, jednak z dialogami i z zachowaniem chronologii wydarzeń (tylko przy początku zdarza się retrospekcja). Nie ma tutaj rozdziałów, ale historia podzielona jest na małe fragmenty, dzięki czemu powieść się nie dłuży, inaczej, wydaje się być zawarta w skondensowanej formie. Wszystko podane jest praktycznie bez emocji, jak dane podstawowe, zarysowane "na szybkiego", przez co czytelnik gubi się, kto w jakich relacjach się znajduje. Być może o to chodziło, byśmy się do nikogo nie przyzwyczajali, z żadną postacią (z wyjątkiem Agaty) nie dzielili najmniejszej więzi. 

Wiele tutaj niedomówień i wieloznaczności. To nie jest lektura do szybkiego czytania, na co mogłaby wskazywać taka mała ilość stron (to niewielkich rozmiarów książeczka), temat jest też ciężki. Saga rodzinna (to flagowe określenie, ale myślę, że to tutaj pasuje) zwykle dotyczy osób uwikłanych w ważne wydarzenia, tutaj jest zupełnie inaczej, co stanowi niezwykły eksperyment - mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Patologiczną. Jest tam wszystko, m.in. nadużywanie alkoholu, zdrady, romanse, korzystanie z usług prostytutek, molestowanie nieletnich, pedofilia, nielegalne interesy, przemoc domowa (łącznie z pobiciami i zrzucaniem ze schodów). Sama Agata mnie czasem przerażała, mając problem z własną seksualnością, na który to temat złożyło się wiele przedstawionych czynników, a także lgnienie do pięknych kobiet, widzenie w matce zazdrości, gdy ktoś zwracał na nią uwagę, czy... namawianie (zmuszanie?) młodszych dzieci do aktów seksualnych. Trudno opowiadać tutaj o konkretnych wydarzeniach z fabuły. Składają się na nią różne przypadki widziane oczami Agaty, w narracji pierwszoosobowej (nawet gdy tej bohaterki teoretycznie nie ma jeszcze na świecie) i to ona mają za zadanie zobrazować nam uchwycenie całości problemu, pozostawiając czytelnikowi szerokie pole do nadinterpretacji poszczególnych zdarzeń.

Muszę powiedzieć, że czytając opis z okładki uchwyciłam kilku nieporozumień (jakby powieść zmieniła formę przed ustanowieniem tego opisu). Według autorki historia ta może się zacząć zupełnie inaczej, w różnym momencie, w całkiem zwyczajnej rodzinie. Akurat przedstawione postaci nijak się z tym moim zdaniem nie łączą. W tej rodzinie zebrano całą masę patologicznych możliwości i nagromadzono je do granic. Wręcz "przegromadzono". Może to przytyk, który nie ma idealnego podłoża, w końcu nie ma wątpliwości, że np. alkoholizm w rodzinie powoduje kolejne choroby i patologie. Koło się kręci, nic się nie kończy. Rzedko jakaś osoba rezygnuje z takiej formy życia (choć oczywiście się to zdarza). Czytamy również, że Błażej odkrywa ciało powieszonej ciotki, co też nie do końca było prawdą i nie od tego zaczęła się fabuła.

Uważam, że tytuł jest najmocniejszą stroną tej pozycji. Rodzice głównej bohaterki często drzemią w fotelu, pojawia się również łóżko, stanowiące pewien znak tego życia (zawsze niepościelone, zawsze przygotowane do użycia). Ojciec po brutalnym pobiciu ciężarnej żony zasypia. Wydaje się, że ta rodzina tak naprawdę nie żyje, większość z nich nie pracuje, przechodzi przez życie, po czym znika. To stwarza wiele szans na różne interpretacje, także ostatnia scena książki, w której sklep stanowi znak dla głównej bohaterki, która nagle pozbywa się złudzeń. Być może przestaje być uśpiona. Budzi się, uświadamiając sobie, że ona postąpi inaczej. To byłaby jednak zbyt optymistyczna wersja zakończenia, nie pasująca do formy tej książki, a jednak taka przyszła mi do głowy. Świat dziecka wychowany na wybrakowanych zasadach - na takich zasadach - nie prowadzi do niczego dobrego. Agata cięgle lawiruje między tym, co zdaje się jej właściwe, a tym, co wpojono jej poprzez wychowanie. Zwykle tą walkę przegrywa.

Pomimo tematu, a szczególnie jego ujęcia, mam opory do zaliczenia tej książki do grona "literatury pięknej". Jeżeli czytelnik spodziewa się luźnej lektury, to nie, niech po nią nie sięga, ponieważ to książka wymagająca, ciężka, nie zdarzają się ciepłe momenty, wszystko stanowi część manipulacji, prowadzi do nielegalnych biznesów lub przemocy. I przy tym trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że w odróżnieniu do powieści "prawdopodobnych", a obfitujących w hardcorowe sceny przemocy, pod bujnymi hasełkami "na faktach", to jednak "Uśpieni" stanowią bardziej prawdziwą formę przedstawienia świata - albo raczej półświatka - o którym często zapominamy, a który istnieje przecież obok nas. Gdybym miała polecić komuś coś prawdziwego, to z całą pewnością zapodałabym właśnie tę książkę.

Należy zaznaczyć, że dla mnie ta pozycja nie spełniła wymagań, mimo że znalazłam w niej parę plusów. Pozostaje zbyt chaotyczna, jednostronna, ciężka, przeładowana patologią. Nie jestem osobą, która poszukuje "happy endu" w każdej historii, ale tutaj byłam nią przytłoczona. I zaznaczę, że nie chodzi tutaj o moją emocjonalność - czytam zbyt wiele na temat KL Auschwitz, także wspomnień i jakoś żyję, nie mając takiego wrażenia. A przy "Uśpionych"? Zmęczyłam się samym czytaniem, mimo że rozkładałam tą lekturę na wiele odczytań.

A co Wy myślicie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz