niedziela, 10 lutego 2019

Przystanek V: Grzesznica Hammesfahr


Autor: Petra Hammesfahr
Tytuł: Grzesznica
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2018 (wznowienie)
Ilość stron: 430
Gatunek: Kryminał
Ogólna ocena: 7/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie, przetraszyła. Mocno :O
Źródło: tezeusz.pl

Dzisiaj więc na kryminalno i tym razem niegrzecznie... Na podstawie tej książki powstał serial i zwykle jest tak, że ci, co przed seansem najpierw przeczytają podstawę, to potem bardzo się denerwują, zwykle z tego powodu, że ich wyobrażenia w zderzeniu z wizją reżysera w ogóle nie odnajdują punktów wspólnych. Jak wyszło tutaj?

Zacznę od samej książki i na niej skończę. Powiem szczerze, że to dobry kryminał, fabuła wciąga, ponieważ trudno przewidzieć, jak całość się skończy, a poszczególne cenne informacje dostajemy stopniowo, by się szybko nie zakrztusić. To, co mnie trochę przeraziło, to sama treść. Nie powiem, czasami oglądam wiadomości, wiem, że świat nie składa się wyłącznie z tęczy i barwnych kucyków, ale żeby aż tak? Nie jestem dobrym detektywem, ale nawet gdybym posiadała pewne umiejętności, w życiu nie wpadłabym na taki rozwój wypadków.

Poznajmy Corę - mężatkę, kochającą matkę. W teorii nie dzieje się nic niezwykłego, bohaterką jest przecież ustatkowana kobieta, która może niezbyt odnajduje się przy boku męża, a tym bardziej w jego rodzinie (i vice versa), za to nie mamy wątpliwości, że kocha swojego syna. Od początku jednak widzimy, że coś jest nie tak, a gdy przechodzimy przez główną scenę książki - rodzinny pobyt nad wodą - to już wszystko się sypie. Cora najwyraźniej składa się z rzeszy samych sekretów, które dodatkowo przykrywa licznymi kłamstwami, tak że czytelnik gubi się w samych dociekaniach. To właśnie dobra strona tej książki - skomplikowana budowa głównej bohaterki, do tego porządna gra. Mnie się wydawało, że po prostu jest szalona (zresztą, nie tylko mnie), tymczasem pozornie nieumotywowane działania odnajdują swoje wytłumaczenia nieco później. Jeśli więc ktoś miał nadzieję na lekką lekturę, może się porządnie zdziwić. To historia ciężka (już nawet nie trudna), czasem należy odłożyć ją na bok, by wszystko sobie przemyśleć nim pójdzie się dalej.

Cora stara się wytłumić przeszłość, żyć dalej, dlatego postanowiła się z kimś związać, mieć rodzinę. Nocne koszmary stara się zasłonić lekami, ale trauma oraz wspomnienia z dzieciństwa i tak zdają się odnajdywać drogę do jej świadomości. Kiedyś to wszystko musiało wybuchnąć, co zaowocowało mordestwem na oczach wypoczywających podczas spokojnego lata ludzi. Najbardziej chyba zrobił na mnie wrażenie fanatyzm religijny jej matki, choć i tak uważam, że kilka scen było przesadzonych. A pomoc siostrze w zdobyciu doświadczeń seksualnych... świeczką? Swoja drogą ciekawe ile z tych wątków zobrazowano w serialu. Wiem, że ma dobre recenzje.

Swoją drogą to podobno książka wydana po raz pierwszy w 1999 roku, dopiero serial ją rozsławił (Jessica Biel na okładne robi swoje!). Pierwotnie myślałam, że przebrnę przez książkę, a potem obejrzę sobie serial i zrobię rzetelne porównanie, ale jeszcze do tego nie doszło. Wątpię, by w ogóle. Pewnie Canal+ przeszło samych siebie i nie ma się czego obawiać, ale ja nie chcę przechodzić przez tę historię jeszcze raz. Kryminały zwykle mają to do siebie, że nie ma po co do nich wracać, gdy się już zna zakończenie, ale powiem szczerze, że to ta fabuła tak mnie zmęczyła. Krótko mówiąc: to książka nie dla każdego, ale jest świetnie napisana i nie jedno was w niej zaskoczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz