poniedziałek, 30 marca 2020

Przystanek XCII: Wróżka Prawdomówka Haig


Autor: Matt Haig
Tytuł: Wróżka Prawdomówka
Tłumacz: Justyna i Jan Grzegorczykowie
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 128
Gatunek: Literatura dziecięca
Ogólna ocena: 7/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie, spoko, Kocyk też ten etap przeszedł


Przyznaję się bez bicia, że wciągnęłam się w grubsze ryby (czyli książki po 500 stron) i całkowicie tracę poczucie czasu na tej kwarantannie... Tak mi szybko leci! W zasadzie już zleciała. Mam porządne zaległości nie tylko w dziedzinie książkowej, ale głównie życiowej, jeśli wiecie, o co chodzi. "OMG deadline minął wczoraj!" to moje nowe motto, muszę sobie je wydrukować na d... olnej części pleców.

Co tam się znalazło u mnie dzisiaj na zbyciu? A! Skoro siedzimy już i tak w depresyjnych klimatach to można zerknąć na dziecinniejszą lekturkę, o której... w zasadzie nie wiem, co powiedzieć. I to jest tak, że ja ZAWSZE mam co powiedzieć, ale po prostu nie rozumiem tego współczesnego humoru z przeznaczeniem dla dzieci. Mnie nie śmieszą kawały o gazach czy kupie i wydaje mi się, że w moich dużo młodszych latach również było podobnie, przynajmniej nie w tych ramach. Bo umówmy się, Matt Haig, wzięty angielski (wracając do tych bąków, to czuć akurat na odległość) powieściopisarz różni się w odczuciu u takiego małego Anglika i małego Polaka.

Będę tak grymasić dalej? No a będę. Albo nie, zmienię tendencję. Ogólny pomysł na bajeczkę nie jest zły, całość pisana wierszem (dla nas dzięki Grzegorczykom) z dodatkiem niezłych obrazków Chrisa Moulda (całość wychodzi praktycznie jako komiks - więcej obrazków niż tekstu). Wychodzimy od bajki w konkretnie bajecznym świecie, a potem dochodzimy do świata naszego - co również jest ciekawym ujęciem. Ach i temat - czy opłaca się mówić prawdę? Wychodzi na to, że nie, wszystko zależne jest od sytuacji, co akurat w bajce dla dzieci mnie zaskoczyło. Czyżby już szczerość nie popłacała? Dzieciom tak walą do głów, że prawda jest najważniejsza, a tu proszę, nie całkiem. Wreszcie ktoś dał odpowiedź, ale opisaną tak, że nawet ja wiem, o co chodzi. Przyznaję, że pomimo obrazków, heheszków, zabawnych sytuacji i gazów to raczej smutna historia o nieszczęśliwej wróżce.

 

Podsumowując: ewidentnie książka dla dzieci? No tak. Powiem szczerze, że o ile maluchy mogą się trochę nie zrozumieć (ale są obrazki!), to starsze będą zadowolone. Może dziwne, ale chętnie wsadziłabym ją do rąk jakiegoś nastolatka, tak dla moralnej oceny, ale wiem, że oni po takiej ilości rysunków mogą dostać pryszczy. Dla mnie to była ciekawa lekturka na pół godzinki (cóż, lubię wyzwania), z interesującym przekazem w dobrej oprawie. Momentami tylko humor jest przesadzony, mimo że to w zasadzie smutna historia - o dorastaniu, zrozumieniu przez dzieci świata dorosłych, dlaczego niektórzy są samotni, zgryźliwi, dlaczego rodzice postanawiają odejść od swoich dzieci, a obok ta prawda, której nie znosimy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz