czwartek, 26 marca 2020

Przystanek XCI: Poczwarka Terakowska


Autor: Dorota Terakowska
Tytuł: Poczwarka
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2001
Ilość stron: 322
Gatunek: Literatura piękna
Ogólna ocena: 10/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie! Kocyk zachwycony <dezynfekuje właśnie nitki>

Źródło: dziupla.sowa.pl

Może powinnam zaznaczyć na samym początku (hej, co właśnie robię!), że Terakowską kocham i prawdopodobnie znajdzie się tutaj zbyt dużo "ochów" i "achów" niepodobnych do mojej natury. Spokojnie, potrafię być krytyczna do szpiku kości... jeśli tego chcę.

Z panią Terakowską mam taką historyjkę, że jeszcze jako słodkie dziecko ją pokochałam i miałam poznać osobiście na jednym z konkursów literackich. I co się stało? Dzień przed tym wydarzeniem... zmarła. Także dzisiaj uważam ten przypadek za jakąś dziwną karę losu, zasypując świat pytaniami "why?!". Ale do rzeczy. Jej twórczość to coś w rodzaju poetyckiego świata okraszonego lekką fantastyką, często dotyczącą poważnego problemu opisanego w zjawiskowy sposób, niemal zawsze z odwołaniami biblijnymi (ale ciekawymi). Niektórzy mogą cmokać z niezadowolenia, bo jej książki młodzież spokojnie może czytać - stąd pytanie o dorosłych, helloł, przecież my nie maluchy. Jeśli istnieją książki uniwersalne, które mogą czytać zarówno dzieci, jak i dorośli, to własnie pozycje tej pani. Jeśli ktoś się burzy, to mogę dopowiedzieć, że niektóre są bardziej dla dzieci, a niektóre bardziej dla dorosłych. Kompromis?

"Poczwarka" zalicza się do tych bardziej dorosłych. Opowiada historię o poukładanym małżeństwie Adama i Ewy (gdzieś coś dzwoni?), które dowiaduje się, że ich córeczka ma zespół Downa. Cały świat pary się zawala, burzy idealnie opracowany plan na życie. Co ciekawe, poznajemy opowieść z punktu widzenia dziewczynki, która wiele rzeczy rozumie inaczej i zachowuje się nietypowo (niezgodnie z ramami społecznymi, dla niej to całkiem naturalne). Na zakończeniu się rzecz jasna rozpłakałam, ale go nie zdradzę.

Według mnie książka ma formę idealną, wpisuje się w ramy współczesne, mimo że napisana była z 20 lat wcześniej. Moim zdaniem nie stanowi wyłącznie lekcji dla rodziców i bliskich osób z tą chorobą, a kompletnie odmiennym spojrzeniem na wiele rzeczy, z których często nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy. Nikogo nie atakuje, nikogo nie oczyszcza z zarzutów. Z bardzo metafizycznym zacięcięciem, mimo że nie znajdziemy w niej żadnych jasnych odwołań.

Czytałam ją stosunkowo dawno, wracam do niej nie raz, ale nawet po jednej lekturze w gimnazjum byłam w stanie określić, o czym jest ta książka, kto w niej występuje czy jak się kończy, co powiem szczerze, nie zdarza się tak często (mam ograniczoną pojemność mózgową). To znak, że fabuła napisana jest bardzo dobrze, odciskując się emocjonalnie w naszej duszy.

Ale pojechałam... Lepiej już skończę. Jeśli jeszcze ktoś mnie nie zrozumiał, bardzo polecam tę książkę. Pisana jest lekkim stylem jakby dotyczyła przepisu na domowe naleśniki, a mimo to wcale "lekka" nie jest. Do tego trzeba mieć naprawdę talent.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz