czwartek, 19 marca 2020

Przystanek LXXXVII: Włoszki Contestabile


Autor: Gabriella Contestabile
Tytuł: Włoszki
Tłumaczenie: Dorota Dziewońska
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 323
Gatunek: Literatura piękna, reportaż
Ogólna ocena: 10/10
Czy wnerwiła Kocyk? <Kocyk kręci łepkiem, poważnie przejęty przeglądem mojej szafy>


Z natury gdy ktoś mówi: "Włoszki, czego mogą nas nauczyć" w domyśle "mnie", na usta cisną mi się sarkastyczne lub lekko ironiczne odpowiedzi. I początkowo również byłam nastawiona negatywnie do tej pozycji, ale brnęłam dalej, bo wiecie, Wydawnictwo Literackie, coś w tym musi być, skoro chcieli to wydrukować. Więc nie zrażając się nawet tym, że poleca ją Katarzyna Tusk (tak, Cudna córa TEGO Tuska), szłam dalej, dość powoli, co chwila zerkając, ile to ma stron.
I było coraz lepiej. Przyznaje, że przy lekturze najgorsze było to moje nastawienie na "nie" - Włoszki jako rasa kobiet (wyolbrzymiam tu) lepsza od reszty świata, z każdym rozdziałem poznajemy ich wyższość oraz jesteśmy zasypywani kolejnymi markami czy nazwami projektantów, o której połowie ja nigdy nie słyszałam. Bywa również, że niektóre terminy lub wtręty włoskie czy francuskie nie są tłumaczone (why, się pytam!), albo przekładane na nasze są tylko raz, więc trzeba z powrotem wertować kartki i szukać, gdzie to było. To wielkie uproszczenie i zapewne niejeden recenzent tej książki będzie to wytykał, ja tylko dopowiem, że aż tak nie jest i da się przeżyć. Ostatecznie dochodzimy do wniosku, że każda kobieta jest inna, różnice widoczne są także między narodami i że tą pozycję nie należy traktować jako miecz na nasze polskie laski, a raczej nowe spojrzenie na modę, styl życia i na kobiecość w ogóle. Szczególnie włoską. Ciekawostka, o.
To lektura wyłącznie dla kobiet, więc mężczyźni zanudzą się przy niej (choć po okładkę w ciepłych beżowych odcieniach raczej facet nie sięga). Trafiają się co chwila tematyczne zdjęcia oraz cytaty różnych postaci (ze świata mody, artystów, ewentualnie kucharzy). Pojawiają się zwroty z życia - to reportaż bardzo subiektywny, poprzetykany biografizmem autorki, co bardzo wzbogaca całość. Przy końcu pojawia się kilka rad o tym, na co kobieta powinna zwracać uwagę przy szafie czy w sklepie. Trochę mi się nie podobały... Nie miałabym co z tego wziąć tak naprawdę do siebie, podobnie jak większość kolejnych czytelniczek - zachęcanie, że w szafie każdej prawdziwej kobiety powinna znaleźć się przynajmniej jedna para butów od Prady (ile lat bym musiała na to oszczędzać?) mogłoby się przydać wyłącznie Tuskowej (przypomnę: gorąco zachęcającej do lektury), a nie przeciętnej Kowalskiej. Może z tego powodu po wypunktowanych poradach pojawiają się ciekawostki, temat slow food bardzo ciekawie ujęty, a na końcu urocze podsumowanie zwieńczone tęczą pochwały sztuki w każdej dziedzinie życia, nawet tam, gdzie się jej nie spodziewamy, zwrot ku pięknie, traktowanym indywidualnie i oryginalnie. Jak mówiłam, kolorki aż rażą.
Pomimo mojego ewidentnego sarkazmu powyżej, bardzo przyjemnie wspominam tę lekturę. Nazwy domów mody czy nazwisk projektantów wciąż nie wykułam na pamięć, ale popieram slow food, ja też tęsknię za różnorodnością nazw i smaków wśród jabłek czy ziemniaków, piętnuję McDonalda i również oglądam "West Side Story" z pewnym rozrzewieniem. Historia autorki i jej rodziny, szczególnie ciekawej postaci matki (która, należy podkreślić, nie poddaje się liczbie wieku), a także sposobie zjednywania sobie ludzi w nowych miejscach zamieszkania (a było ich sporo) bardzo mnie zajmowały. Sprawiły, że lektura nie była nudna, a nawet przy opisach stroju Sophie Loren zawsze znalazłam coś dla siebie, co dla mnie było interesujące. Ta książka to rzeczywiście pochwała Włoszek i włoskiego stylu życia w ogóle, ale z pokazaniem sposobów, na których reszta świata mogłaby się wzorować, nikogo nie piętnuje, nikogo nie wytyka. No i hej, różnorodność jest przecież dobra. Nie ma nudy, po wszyscy są inni.
Ponadto przyznaję, wręcz biję ukłony za to, że forma książki jest głęboko przemyślana. Niedługie rozdziały zwieńczone cytatami, przerywniki w postaci zdjęć czy wycinków ciekawszych wypowiedzi, stopniowe wprowadzanie do tematu, ciekawostki, podsumowujące treść wskazówki modowe, zwięńczające wszystko gładko zakończenie, a także niebanalne opisy, ciekawe spojrzenia, przeplatanie własnej historii z obserwacjami sprawiają, że będę tą pozycję polecać gorąco wielu osobom. Wiadomo, dopiero po tym, jak sobie trochę o niej ponarzekam, wytykając na wstępie to, co mi się nie podobało.
Ale znacie mnie, ja lubię powiedzieć swoje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz