Autor: Ostatnia "więźniarka" Auschwitz
Tytuł: Nina Majewska-Brown
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 414
Gatunek: powieść historyczne fantasy
Ogólna ocena: -100/10
Czy wnerwiła Kocyk? Kocyk załamany, teraz rozumie, czemu niektórzy palą książki w wielkich stosach

Na dole dopiska "prawdziwa historia" - i już wiesz, że coś jest nie tak. Ale ja sięgnęłam - nie, że jestem masochistą lub tego nie zauważyłam, myślałam, że to zupełnie inna opowieść (o mieszkańcach obecnego muzeum), ale się przejechałam. Nie przeczytałam też wcześniej, że to nieprawdziwa autorka, tylko pseudo "awtorka", która ledwo skleca zdania i bawi się w historyka. Taka Heather Morris, tylko na polski teren.
Najśmieszniejsze dla mnie jest to, że to, że ta "awtorka" wyprodukowała już 28 pozycji, sprzedawanych przez pomniejsze wydawnictwa, bo nikt nie chce tego drukować. Nie dziwię się, czemu - język tych powieści ma brzmienie, jakby 5-ciolatek je tworzył, który żadnej nauki języka jeszcze nie przeżył. Mnie by było wstyd coś takiego wydać, by każdy to widział... Nikt jej nie powiedział?? Zdania, które tworzy/ przepisuje z chata GPT są niezwykle prostolinijne, zawierające powtórzone obiegowo porównania i górnolotne myśli, do tego każdy niemal rzeczownik nafaszerowany jest przypadkowymi przymiotnikami, gorzej niż pieczarkami czy serem kotlet devolay. Tutaj fragment z jakimiś dziwnymi turbulencjami, umniejszającymi pracę, wkładanymi w głowę głównej bohaterki:
"[...] nie wyobrażam sobie, żebym mogła ramię w ramię z innymi kopać rowy. Nie żebym się bała ciężkiej pracy, ale byłoby to niezwykle wyczerpujące zajęcie." (s. 137)
Nie łatwiej było skończyć, że boi się ciężkiej pracy, a nie wymyślać takie zdanie bez logiki. A dialogi! Bez poczucia estetyki historycznej, nudne, pisane na chama, ot tak, by był jakiś przerywnik od tekstu ciągłego. Przymiotnik "męczący" potrafi być na każdej stronie, gdy mowa o obozach. Najbardziej rozśmieszył mnie opis przejazdu pociągu z Warszawy do KL Majdanek - a przecież nie powinien. "Awtorka" nie śmiała nawet przeczytać żadnego opisu podobnych wydarzeń, by się tak nie zbłaźnić. Wow!
Drzwi pociągu otwierają się na Majdanku i wszyscy "wypadają na rampę" (s. 222) - szacun. Czytając wspomnienia byłych więźniów "awtorka" dowiedziałaby się, że wypadając w ten sposób, połamałaby sobie kończyny (co się często zdarzało). Pisze też o umierających ludziach w pociągu, że ludzie mdleją, ale że nie ma miejsca usiąść, że wszyscy muszą stać (to jak upadają omdlali?? Chyba dalej stoją, przytrzymywani przez resztę). Często we wspomnieniach są fragmenty o tym, że gdy ludzie umierali, to robiło się więcej miejsca (ciała układano z boku), ale tu brak o tym informacji, nawet o wiadrze na fekalia (które pojawia się wszędzie). Najwyraźniej dla "awtorki" to było niestosowne, więc pominęła.
Dobór materiału archiwalnego - niewiadomo skąd, zapewne z internetu, bo skoro "awtorce" nie chciało się iść chociażby na jakiś kurs pisania, to wątpię, by do archiwum zajrzała. Źródła wtapianych przypadkowo w książkę dokumentów są pozbawione przypisów, więc nie wiemy, skąd pochodzą, brak także w podsumowaniu na ostatnich stronach. Ja nie wiem, ale czy to w ogóle legalne? Ponadto... Nie rozumiem, dlaczego rozdziały dotyczące czasu przed i po wybuchu II wojny są znowu faszerowane wycinkami z gazet (które znowu nie mają przypisów źródłowych, więc może są wymyślone). Do tego wklejane są na szybko bez czytania, przez co zdarzają się nagminnie fragmenty tytułu w przytoczonych treściach, np. "Drugi Komunikat Sztabu Głównego Naczelnego Wodza. PAT podaje drugi komunikat Sztabu Naczelnego Wodza [...]" (s. 123) - wtf?? Kiedy przytacza się fragmenty, robi się to częściowo, maksimum treści, pomija mniej ważne dla głównego tematu wątki, a nie nabija literki, by książka liczyła więcej stron pustej treści!
Do tego fragmenty o tym, jak ludzie opalają się we wrześniu na ławkach w parku (przed zajęciem Warszawy). Po jej zajęciu, to jeszcze rozumiem, ale w czasie mobilizacji nie wyobrażam sobie czegoś podobnego... Jest też pomieszanie czasów - następuje wybuch wojny, a potem nagle napada nas 1943 rok - jeśli to biografia, to gdzie podziały się te 4 lata? Nie szkoda chociażby komentarza?? Na przykład - "nie chciało mi się iść do archiwum, to jest tu przerwa, buahahaha". Sama postać głównej bohaterki, Mimi - Mirosławy, jest tak zła, jak to tylko możliwe. Dziewczyna wychowała się we Francji i po raz pierwszy przyjeżdża do Polski. Nie ma żadnej adnotacji o tym, że polska kultura od francuskiej się różni, o problemach językowych (francuski nie jest nawet podobny do polskiego), chociażby jakiś wyrywkowych sytuacjach, by pokazać, że to jednak obcokrajowiec. Sytuacja aresztowania jest dla mnie niemożliwa (chyba że był to początek wojny, ale tu nie nakreślono). Też hasełka, gdy ludzi wywożą do obozu koncentracyjnego, a oni opowiadają między sobą, że to fabryka śmierci [sic!] i "kolejne metody jak nas [Polaków] pozabijać". Btw przeczytałam masę archiwaliów, nigdzie nie spotkałam się z wywodem, że ktoś tak dokładnie opisuje obozy, a nazwy "fabryka" padały dopiero po wojnie. Ponadto akurat fabryki śmierci Niemcy tworzyli przede wszystkim dla Żydów, więc dobrze byłoby nie zakłamywać historii.
Podsumowując: jestem zdecydowanie na wielkie "NIE". Dla tych, którzy uważają, że nieważna jest treść, tylko sposób przekazu - takim językiem i sposobem przedstawiania zdarzeń "awtorka" bardziej siebie ośmiesza, więc nie wiem, co próbujecie bronić. A jeśli ktoś powie odwrotnie, że przecież poznajemy tu jednostkową historię - to nie nazwę nigdy tak zakłamanej opowieści "historią", to nie są fakty, tylko nieudolna rekonstrukcja sposobu myślenia bohaterki i poszczególnych wydarzeń. Mdłe słowa wsadzane w usta biednych postaci, nad którymi nikomu nie chciało się pochylić, by je porządnie wykreować. Na miejscu osoby, której ta historia miała dotyczyć, wolałabym zapaść się pod ziemię niż żeby o mnie taką książkę napisano. Do tej pozycji podłączono kilka podziękowań, by ludzie uwierzyli, że warto to przeczytać - jedna jest jednak niestety tylko wzmianką Jerzego Kisielewskiego, że cieszy się, że książka powstaje (czyli nie wiedział, jak będzie wyglądać i pewnie teraz się sądzi, by go stamtąd wykreślić), druga osoby, której ta książka dotyczy + nieudolny wywiad z nią.
Ciekawe, jakie teraz te biedne osoby mają zdanie.