wtorek, 5 marca 2024

Przystanek CXCV: Legendy i Latte Baldree


Autor: Travis Baldree
Tytuł tomu: Legendy i Latte (tom 1)
Tytuł serii: Legendy i Latte 
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2023
Ilość stron: 330
Gatunek: Fantastyka
Ogólna ocena: 9/10
Czy wnerwiła Kocyk? Kocyk może nawet pójdzie na latte, kiwa głową z pewną dozą aprobaty

Gdy ktoś pisze "tiktokowy fenomen" lub "ewidentny bestseller", to bierze mnie na drgawki, a tak właśnie mówią o tej książce na np. lubimyczytac.pl. Nie mam pojęcia, dlaczego opiewa się coś zwyczajnego, jakby było to coś na miarę co najmniej Sienkiewicza, ale może jest to spowodowane tym, że wiele obecnych książek na dzisiejszym rynku można określić jako poniżej skali i niżej (patrz: poprzednie recenzje). Wtedy faktycznie, ta wydaje się bestsellerem.

Ta pozycja według mnie jest "ok", szczególnie gdy ktoś lubuje się w fantastyce, choć powiem szczerze, że jestem przerażona tym, że to pierwszy tom serii - nie mam pojęcia, co można by było pisać dalej, dla mnie to koniec. Ale dobra - fabuła opowiada historię ogrzycy (nie tej ze Shreka, choć... trochę), która postanawia przestać parać się zabijaniem na zlecenia, osiedlić się i założyć mały biznes w jakimś urokliwym miejscu. Ogólnie brzmi nieźle, jest tam magia (np. klejnot wymarłej rasy), wielorasowość i w zasadzie kompletny orientalizm. Spojrzenie świeże, nówka sztuka.

Zastrzegam, że słodycz się tu leje co niemiara. Wszystko się tytułowej bohaterce Viv (ta ogrzyca) udaje, nawet szef miejskiej szajki okazuje się być przychylnym. To taka w zasadzie bajka, odskocznia od fantastyki typu wiedźminowskiej, takiej ciężkiej i generalnie zmierzającej do pożogi czy tam jawnej dystrukcji. Ponadto mamy wątek LGBT, dwie kobiety różnogatunkowe postanawiają spróbować razem, co zresztą mniej więcej da się wywnioskować po obrazkach ze skrzydełek okładki.

Nie będę również siedzieć cicho, gdy ktoś ględzi, że to przykład literatury " wykraczający poza ramy gatunku" (znowu lubimyczytac.pl, boję się zajrzeć jeszcze gdzieś). Serio?? A z łaski swojej czy można określić jakich to gatunków niby dotyczy? Fantastyka, owszem. Ktoś dodał "science fiction", ale spieszę z wyjaśnieniem, że w ogóle.

Przyznaję jednak, że w tej książce jest parę kruczków. Po pierwsze - kawa i podejście do niej. Zostaje wprowadzona jako nowość z ciekawymi opisami i obserwacjami, co uważam za plus. W ogóle obraz ogrzycy pijącej latte to dla mnie już co najmniej +5 do ogólnej oceny. Wiele sytuacji widać, że jest czystą fikcją autora, a nie ściągnięciem z innych powieści i to też należy uznać pozytywnie. Krótko? Miałam dobry humor, więc nawet mi się podobało. W ogólnej nocie doceniam głównie nowum, świeżość pomysłów i ciekawe ujęcia danych sytuacji, których nie widziałam do tej pory w fantastyce. I to jest najmocniejszą stroną tej książki. Przypominam jednak, że jest ona skierowana raczej do młodzieży, na lekki wieczór, a nie wyczerpujący melanż z "tiktokowym fenomen" czy workowym pojęciem bez dna, jakim stało się wszędobylskie określenie "bestseller".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz