poniedziałek, 26 lutego 2024

Przystanek CXCIV: Łucznik Żurek

 

Autor: Artur Żurek
Tytuł tomu: Łucznik (tom II)
Tytuł serii: Henryk Zamroz
Wydawnictwo: Initium
Rok wydania: 2023
Ilość stron: 408
Gatunek: Kryminał
Ogólna ocena: 9/10
Czy wnerwiła Kocyk? Kocyk tym razem przeżyje (choć siedzi pod kroplówką) 



Tym razem coś z zupełnie innego gatunku. Wysoką ocenę zawdzięcza przede wszystkim poprzedniej recenzowanej pozycji - po prostu wszystko, co nadejdzie potem będzie lepsze. Trudno porównywać się ze szmatławcem, jeśli posiadasz jakąkolwiek treść.

Wracając do rzeczy. To jest moje pierwsze spotkanie z tym autorem i ogólnie nie było takie złe. Zagadka całkiem na poziomie, ja dopiero pod koniec zrozumiałam, kto jest tytułowym łucznikiem i dawałam się wodzić za nos, próbując dociec. Uważam, że fabuła została nieźle poprowadzona - właśnie dlatego, że najpierw czytelnik ma swoją koncepcję, typuje, później dostaje serię znaków, że "coś jest nie tak" w tej koncepcji i typuje inaczej. Jedynie: wydaje mi się, że lepiej byłoby jeszcze dać miejsca na swoje słowa od Łucznika, to by dodatkowo wzbogaciło treść, ponieważ mamy jedynie od niego list, skąd możemy zrozumieć jego nastawienie (chociaż... przez książkę ciągną się jeszcze jego spostrzeżenia), brakowało mi jednak czegoś mocniejszego o jego historii, dlaczego wybrał taką a nie inną drogę. Ale nie jest to błąd, ja tak poczułam, ja chciałam więcej. Kto wie, może w poprzednim lub następnym tomie coś takiego się podziało.

Właśnie. Ja dopiero pisząc tą recenzję dowiedziałam się, że to drugi tom serii, dlatego oceniam go zupełnie osobno. Nigdzie, totalnie nigdzie (mam na myśli wiadomości zawarte na okładce i/lub w środku) nie natknęłam się na notkę w postaci takiej informacji, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Z drugiej strony - może poszczególne tomy łączy jedynie osoba głównego bohatera (Henryka Zamroza), ja czytałam ją jako osobną powieść i nie zauważyłam braku jakiś wiadomości. Niemniej byłam totalnie zaskoczona. Jeśli ktoś chciałby zająć się tomami od pana Żurka, dowie się tego jedynie z internetu (ogromne prawdopodobieństwo, że czytelnik nie zacznie od początku serii).  

Miejscem akcji jest Warszawa, co będzie miało niemałe znaczenie dla mieszkańców tego miasta lub osób orientujących się w jej topografii. Ja mniej więcej ogarniałam, gdzie co jest, ale dla osoby mniej zaznajomionych to nie będzie gratka. Dziwnym dla mnie momentem była wizyta bohatera książki w więzieniu i scena, która uświadamia wszystkich, jak ładnie grypsuje. Wydawało mi się to wciśnięte na siłę i dlatego nie polubiłam tej sceny. Sporo było odwołań do wojny ukraińskiej i pandemii, czyli tematów dość aktualnych, ale bez zajęcia stanowisko, po prostu wzmiankowane - suche podanie na stół.

A o czym to w ogóle? Jakiś wariat postanawia okroić liczbę mieszkańców stolicy za pomocą łuku, strzelając do przypadkowych ludzi. Jak dla mnie, to dość ciekawa koncepcja. Fabuła rozgrywa się na tym, aby znaleźć osobę, która za tym stoi. Bardzo negatywnie została pokazana policja, mimo że większość postaci była właśnie policjantami - jako osoby skorumpowane, niezbyt mądre, popychane przez górę do szybkich wyników, przez co nader często zdarzały się pomyłki. Taka ocena w książce mnie nawet zaskoczyła.

Podobało mi się zarysowanie postaci. Ukrainka ma jaja i trudno jej nie lubić, psycholog jest wręcz wielowymiarowy, a prawnik wszechwiedzący, ale mimo to nie zarozumiały. Osoby pracujące w policji to kompletny przegląd osobowości - od umysłu podobnego do Sherlocka Holmesa (choć zbyt często wpadający w błędy i sytuacje spowodowane przez osobiste doświadczenia) po totalnego (przepraszam, tak jest w książce) idiotę. Główny bohater mi się podobał. Potrafił być sarkastyczny, zapobiegliwy, logiczny, ale i oddawać się emocjom pod wpływem chwili. Taki ludzki, prawdziwy.

Podsumowując: dawno nie czytałam tak dobrej pozycji. Finał co prawda niewysokich lotów, ale satysfakcjonujący, postaci ciekawe i zróżnicowane, dobrze poprowadzona fabuła, dynamiczna forma (przemyślenia bohaterów mieszające się z dialogami i sporymi opisami). Przyznaję, że niektóre dialogi wyglądały jak wykłady (np. przypadek wampira z Zagłębia), co mi się osobiście nie podoba, ale często pojawia się w takich pozycjach (jako wyjaśnienie danego kryminalnego przypadku), więc musiałam to przeboleć. Lektura mnie wciągnęła i nie odstręczyła, czytałam zachłannie w wolnej chwili, przez co mogę z czystym sumieniem polecić dalej (ale może od pierwszego tomu).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz