Kochani!
O czym to ja... ach tak: MOJA WINA, MOJA WINA, MOJA BARDZO WIELKA WINA. Otóż miało nie być przerw, a jest. Ups. Podupadłam na zdrowiu, kilka wiadomości zawodowych mnie zabiło i tak oto jest, połowa sierpnia, widniejąca na nieboskłonie niczym siekiera nad moim karkiem... Dziwny jest ten czas. Świat. Wszystko jedno.
Otóż w tym miesiącu robię długi rachunek sumienia, ponieważ pod koniec sięgam kolejnych urodzin. W moim wieku i osiągniętych... eeee... nie wiem co osiągniętych... powiedzmy: w kilku rzeczach widzę odbicie swojego dotychczasowego życia i mało mi się to podoba. Także jeśli ktoś miałby jakiś pomysł na mój plan działania, to zachęcam do zapisywania swoich złotych myśli. Można się pośmiać ze mnie lub ze mną.
A już za chwilę: nie zwalniamy! Wracamy do rozkładu jazdy, sukcesywnie poszerzanego.
Do następnego przeczytania!
PS Heh, jakoś zawsze mnie to śmieszy :P
"Ja" to rzecz jasna ten biedny człeczyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz