niedziela, 27 sierpnia 2023

Przystanek CXC: Wiedźmin Sapkowski

 

Autor: Andrzej Sapkowski
Tytuł serii: Wiedźmin Geralt z Rivii
Wydawnictwo: SuperNowa
Rok wydania: 1993
Ilość tomów: też cholera wie (9?)
Gatunek: fantasy, mitologia słowiańska
Ogólna ocena: 10/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nieeee, bałbym się powiedzieć "tak" 




Ogólnie wszyscy wiemy, że klasyków się nie ocenia... źle. Parę słów zadumy zawsze warto poświęcić, szczególnie że mówimy o kimś bardzo ważnym w obrębie naszej polskiej literatury.
Dlaczego piszę, że taki ważny? Chyba nie stworzę jakiegoś zadziwiającego argumentu, że dopiero ten autor obudził w Polakach chęć zapoznania się z mitologią słowiańską. To od niego zrobiło się wielkie bum i moda na tego typu rzeczy, pełno pozycji - nie tylko kolejna fantastyka typu przerabiana tutaj Kisiel czy Bestariusze, ale także naukowe i zbiorcze. Zresztą, jeszsze takie rzeczy się tu pojawią. 




Seria składa się z:
- Ostatnie życzenie 
- Miecz przeznaczenia
- Krew elfów
- Czas pogardy
- Chrzest ognia
- Wieża Jaskółki
- Pani Jeziora
- Sezon burz
- Szpony i kły
W tej chwili jestem po trzecim tomie ("Krew elfów") i powiem, że jest nieźle. Nazwisko fakrycznie zobowiązuje. Właśnie mam przestój, więc nie wiem, kiedy sięgnę po dalsze tomy, dlatego wolę się podzielić tym, co mam teraz.
Pierwsze dwa tomy to zbiory opowiadań, co było dla mnie średnio fajne, ale było to takie wdrożenie, więc spoko. Historia jakoś mi tak dziwnie przypominała "Grę o tron", z miejscowymi intrygami, ciągłymi seksami na boku itd. Ale to może tylko ja tak mam. Każdy rozdział zakończony jest morałem jak w baśni, o przemyślanej konstrukcji. Zdarzają się także przeróbki samych baśni np. "Pięknej i Bestii" (to w ogóle była masakra, wariacja na temat), "Alladyna" (w zasadzie tylko o dżinie), "Mała syrenka" (więc nie tylko Grimm, ale i Andersen) prócz tego wampiry, czarownice, utopce, bazyliczki, elfy to norma. Słowem - mimo że się wiele z tych opowieści zna (jako rodowity Polak oglądało się to i owo z tego uniwersum przecież), to móc w końcu je przeczytać to zupełnie inna sprawa.
Właśnie, jeden ze studentów powiedział mi kiedyś, że uczy się polskiego po to, by przeczytać Sapkowskiego w oryginale. To jest moc!
 Nie będę streszczać tutaj poszczególnych tomów, ponieważ jednak jest to historia w dwutomowych strzępkach, a od trzeciej części nie ma w sumie o czym mówić. Fabuła nie idzie chronologicznie, pojawiają się ciągłe retrospekcje, coś tam po drodze zawsze nagle wychodzi z przeszłości wiedźmina i to też sprawie, że opowieść wypada dynamicznie, ale czytelnik w tym się nie gubi, chłonie wszystko z ciekawością jak gąbka. Do tego język stylizowany na staropolski, pojawiają się określenia, które znam jedynie z prasłowiańskiego lub czeskiego (w sumie w niektórych momentach przydałyby się dobre przypisy z tłumaczeniem). Widać, że to kawał dobrej roboty odbębnionej przez autora, research jak się patrzy (inni powinni się od niego uczyć). Wątki osobiste głównej postaci początkowo nie są ważne dla toku wydarzeń, chodzi o pozbywanie się potworów (jak w grze), inni okazują się nie tacy znowu potworni, gorsi są ludzie (co też wystrzela ciekawie z przygód Wiedźmina, kolejny morał - to nie wygląd decyduje o naszym sercu). Później najwyraźniej koncepcja się zmienia i powstaje cała wielka historia z elementami "wszystkości".
Podsumowując: trzeba przeczytać. Z jednej strony jest to w końcu powieść z wątkami mitologii słowiańskiej, o której mało wiemy w swoim kraju, w przeciwieństwie do mitologii Greków i Rzymian, co wciąż mnie zadziwia (taka ignorancja w ogóle zaczynająca się od edukacji szkolnej). No i warto wiedzieć, skąd taki fenomen z tym Wiedźminem, poznać twórczość Sapkowskiego, o którym za granicą każdy mówi, każdy zna. Bardzo fajna przygoda, do której na pewno powrócę i polecam innym. Nigdy nie jest za późno na Wiedźmina, a poszczególne tomy czyta się łatwo i sprawnie, nie są to jakieś cegiełki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz