niedziela, 21 czerwca 2020

Przystanek XCVII: Płacz Kisiel


Autor: Maria Kisiel
Tytuł: Płacz (tom 3)
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2020
Ilość stron: 318
Gatunek: Fantastyka
Ogólna ocena: 9/10
Czy wnerwiła Kocyk? Nie! <za bardzo ceni wszelkie wzmianki o obozach koncentracyjnych>


Dzisiaj będzie tak jakoś krótko, ale za to bardziej na temat. Ostatnio coraz częściej wybieram książki tej polonistki, możliwe, że rówież dlatego, że w jej pozycjach rzadko zdarzają się błędy. Jej wyobraźnia jest za to zawiła, również z tego powodu, że kroczy za mną jakieś fatum - zbyt późno ograniam, że coś jest kolejnym tomem czegoś innego. Taka zmyłka... Na okładkach kolejnych tomów Kisiel nie ma napisu "tom 1" i tak dalej, to już się pojawia wewnątrz lektury, jeśli w ogóle. Z jednej strony rozumiem koncepcję, z drugiej - nie po raz pierwszy jestem zagubiona.

Cykl wrocławski na tapecie, ale tylko ostatni (do tej pory) tom. Powiem szczerze, że potrafiłam się w nim połapać (ale cwana jestem!), ale brakuje mi trochę wcześniejszych historii. Siłą rzeczy, trzeba będzie nadrobić. Zgrabna historia z topografią Wałbrzycha i okolic, więc warto wybrać się na wycieczkę, a potem trochę poczytać. Historia jest dość ciężka. Pojawia się ten tytułowy płacz, zagubieni w czasie oraz zgrabne połączenie z tajemnicami nazistów (trzeba dodawać Niemcy?). Wbrew pozorom nie mamy do czynienia z przepełnieniem formy. Owszem, występują się zabiegi humorystyczne i opary śmierci, również pewne przesadzenie (także w czarnym humorze na siłę), ale da się przeżyć.

Trudno mi tutaj opisać fabułę, bo każda próba będzie spoilerem. Dziwaczna rodzinka z przymusu i nie tylko leci na łeb na szyję ratować swoją latorośl. A potem ten ratunek przesuwa się dalej. Po drodzę pojawiają się rodzinne problemy, które rozwiązuje się w międzyczasie załamu... czasowego. Czy czasoprzestrzeni. Nieważne. W trzecim tomie czytelnicy już powinni się zżyć z bohaterami, poznać ich bliżej i tutaj mają taką możliwość. Pani Matylda, jedna z byłych mojr, wciąż nie traci zapału pomimo podeszłego wielu i staje się kolejną postacią niemal mityczną (umówmy się, że Dante żył trochę dawno), jak Wergiliusz prowadzi resztę w nazistowskie głębiny. To na pewno najbardziej przemyślana postać, idealny przewodnik z wiedzą idealną, niemal niemożliwą.

Podsumowując: mnie się tam podobało z tego samego powodu, co Kocykowi - pojawiały się tajemnice nazistowskich tuneli oraz KL Gross-Rosen. Poza tym historia niepodobna do żadnych innych czytanych przeze mnie książek, a to naprawdę spory plus. Z minusów tylko dla mnie - lepiej ograniać wcześniej twórczość autorów i przed zakupem dowiedzieć się, co które jest pierwsze, by potem nie było znaków zapytania.

No i nie było Bazyla, a nikt nie potrafi go zastąpić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz